„Awaria planetarnych rozmiarów (…) możliwe że największa w historii internetu” – piszą obecnie Rosjanie w sieciach społecznościowych. Użytkownicy internetu w największych miastach (zarówno w europejskiej, jak i azjatyckiej części Rosji) nie mogli otworzyć żadnej strony internetowej, w tym sieci społecznościowych i usługowych (bankowych, sklepów internetowych etc.). Przestał działać również mobilny Internet i prawie wszystkie aplikacje na telefonach komórkowych. Przez dwie godziny w kraju działało tylko kilka komunikatorów (w tym Telegram).
„Nic nie działa. (…) Początek internetowej dezintoksykacji” – pisała w jednym z nich kremlowska propagandystka Olga Skabiejewa. Z zagranicy również nie można było otworzyć żadnej strony z końcówką .ru. Rosjanie za to mogli oglądać zagraniczne, choć niewielu to robiło.
Awaria w rosyjskim internecie. Co się zepsuło?
Nadal jednak nie wiadomo, co było przyczyną awarii. Niezależni eksperci wiążą ją z problemami z DNS. Domain Name Service to system przekształcania literowych nazw stron (np. rp.pl) w cyfrowe adresy IP, dzięki którym użytkownicy szybko odnajdują pożądane zasoby sieci. „Powstał techniczny problem, wpływający na działanie strefy .ru, związany z globalną infrastrukturą DNSSEC” – potwierdziło rosyjskie ministerstwo cyfryzacji, choć nieco ezopowym językiem.
Czytaj więcej
Rosyjska Duma chce się zatroszczyć o konkubiny żołnierzy, które nie otrzymują odszkodowania po śmierci partnerów na Ukrainie.
„W strefie .ru rozleciał się DNSSEC” – skonkretyzował ekspert Filipp Kulin. DNSSEC to zbiór rozszerzeń DNS w postaci cyfrowych podpisów, które mają chronić i potwierdzać autentyczność internetowych adresów.