Sierakowski był pytany, czy z przeprowadzonych przez niego badań wynika, że Polska jest skazana na populizm?
- Myśmy te raporty drukowali przez cztery lata, bardzo wiele badań zrobiliśmy, których nie publikowaliśmy dotąd. Książka jest trochę na nowo napisaną historią naszej demokracji z naciskiem na ostatnich 10 lat. Wniosek jest taki, że my się tak koncentrujemy na liderach populizmu: (Jarosławie) Kaczyńskim, (Donaldzie) Trumpie, (Viktorze) Orbanie, ponieważ oni są wyraziści, szkodliwi, robią takie rzeczy, które natychmiast rozpalają wyobraźnię mediów, że trochę zapominamy o samym zjawisku: ktoś ich wybiera, z jakiegoś powodu, w jakichś warunkach, a po drugie, że oni mają na nas wpływ, jak rządzą po tyle lat, to nas bardzo zmieniają, wyborców ze wszystkich stron - stwierdził.
"Populiści są w stanie zrujnować polskie państwo"
- Chcieliśmy odpowiedzieć na pytanie dlaczego na Zachodzie państwo i instytucje państwa są w stanie zatrzymać populistów, a w Polsce, czy na Węgrzech, generalnie w Europie wschodniej tak nie jest. Populiści są w stanie zrujnować państwo, a z pewnością państwo nie jest ich w stanie zatrzymać - dodał.
Czytaj więcej
Wyborców coraz mniej interesuje spokój, czekają na krwawą walkę.
- Doszliśmy do takich wniosków: po pierwsze, Polska, tak jak wschodnia Europa, tkwi w pułapce nieufności. Społeczeństwo nie ufa państwu: państwo to był zawsze wróg, okupant, komuniści. Jeśli mamy dwie partie w Polsce i jedna mówi: damy wam gotówkę, a druga: zreformujemy służbę zdrowia, edukację, to w Niemczech, USA, Francji, partia reformy ma dużo większe szanse, bo ludzie wierzą, że taka reforma jest do wykonania i następcy tego od razu nie rozwalą. W Polsce ludzie traktują trochę państwo, jak taką okazję - weźmiemy gotówkę, w nic więcej nie wierzymy. To nas wrzuciło w dryf instytucjonalny. Drugi warunek to brak tradycji liberalnej - ale nie w konstytucji, ale brak oparcia społecznego, czyli tego co np. w Izraelu się dzieje. W Izraelu, gdy atakowane są sądy, tam 27 tygodni już ludzie protestują, wychodzą po 100-200 tys. na ulice i będą do skutku protestować. U nas to się jakoś rozchodzi po kościach, ludzie nie stają za tym jak za swoimi innymi sprawami, socjalnymi przede wszystkim