Czytaj więcej
W Londynie 19 września odbywa się pogrzeb Elżbiety II. Najdłużej panująca w historii Wielkiej Brytanii królowa zmarła 8 września.
Wielkość królowej, poczucie obowiązku i poświęcenia, jakie naznaczyło całe jej życie, być może tego dnia najlepiej obrazowała kondycja byłego króla Juana Carlosa. Burbon chyba jako jedyny współczesny monarcha mógł zbudować podobną pozycję do Elżbiety II: był ojcem hiszpańskiej demokracji i wzorem dla całej, wybijającej się w latach 80. na wolność Ameryki Łacińskiej, a nawet postkomunistycznej Europy Środkowej. Niezliczone skandale obyczajowe i korupcyjne, uzależnienie od seksu wszystko to jednak zaprzepaściły. Po abdykacji w 2014 r. musiał udać się na przymusową emigrację do Abu Zabi. I choć za sprawą osobistego zaproszenia Karola III pojawił się w poniedziałek w opactwie westminsterskim, to przecież starał się możliwie jak najmniej zwracać na siebie uwagę (brytyjski protokół posadził go jednak w drugim rzędzie, obok aktualnie panującego syna, Filipa VI).
Cesarz i prezydenci
Juan Carlos nie mógł jednak uniknąć poczucia porażki, gdy opat Westminster David Hoyle przypomniał jak królowa potrafiła pójść za „głosem z góry” i z niezwykłym poczuciem obowiązku służyć narodowi. A arcybiskup Canterbury Justin Welby przypomniał słowa wypowiedziane przez Elżbietę II w orędziu do narodu u progu pandemii: „Jeszcze się spotkamy”. Tym razem jednak, odnosząc się do niezwykłej wiary chrześcijańskiej monarchini, która – jak to ujął Karol III – po „dobrze przeżytym życiu” była przekonana, że wraz ze śmiercią wszystko się nie kończy.
Czytaj więcej
„Poczucie obowiązku i przyzwoitości, którego tak brakuje w naszych czasach, być może najbardziej przekonały świat do Elżbiety II. Dziś świat oddał jej więc hołd, na jaki już nikt inny nie będzie mógł chyba liczyć” – mówi Jędrzej Bielecki w rozmowie z Cezarym Szymankiem.
Pogrzeb królowej był na miarę tego spełnionego życia. W opactwie westminsterskim zgromadzili się przywódcy niemal wszystkich krajów świata. Zaproszeń nie otrzymali tylko ci najbardziej odrażający: przywódcy Rosji, Białorusi, Birmy, Wenezueli, Syrii, Afganistanu. Osobiście nie stawili się zaś ci najbardziej autorytarni: prezydenci Chin czy Turcji. Rzecz ciekawa, zaproszenie otrzymała Korea Północna i Nikaragua, ale wyłącznie na poziomie ambasadorów. Wśród około 2 tysięcy osób, które brały udział w mszy w opactwie westminsterskim, można było dostrzec prezydentów: USA – Joe Bidena, Francji – Emmanuela Macrona, Brazylii – Jaira Bolsonaro, Indii – Droupadi Murmu, i Andrzeja Dudę. Był też wśród wielu przywódców państw Commonwealthu premier Kanady Justin Trudeau i Australii Anthony Albanese. To był też wielki zjazd głów koronowanych, w którym – rzecz niezwykła – wziął udział poza monarchami europejskimi cesarz Japonii Naruhito.