– Cała historia z Memoriałem jest tragiczna. Nasza pierestrojka okazała się żałośnie małym łykiem wolności. I teraz wydaje się, że żadnej pierestrojki nie było. Po prostu niedźwiedź przewrócił się na drugi bok i wszystko wróciło do normy – powiedział załamany rosyjski pisarz i historyk Edward Radzinski na wieść o delegalizacji organizacji.
Pisarz nawiązał przy tym do polityki Michaiła Gorbaczowa ze schyłku lat 80. ubiegłego wieku nazywanej „pieriestrojką”, która umożliwiła m.in. powstanie i działanie Memoriału.
Władze bronią morale
Po wtorkowej decyzji rosyjskiego Sądu Najwyższego, który nakazał rozwiązanie Międzynarodowego Memoriału (formalnie nazywanego „Stowarzyszeniem historyczno-oświatowym, obrony praw człowieka i charytatywnym”) w środę miejski sąd w Moskwie zdelegalizował Centrum Obrony Praw Człowieka Memoriał. Było ono częścią organizacji, ale posiadało własną osobowość prawną.
Mimo iż formalnie władze zarzucały Memoriałowi tylko naruszenie „ustawy o agentach zagranicznych” (w 2014 roku stowarzyszenie zostało uznane za „agenta”) to przedstawiciel Prokuratury Generalnej dorzucił kolejne. – Spekuluje na temat politycznych represji, wypacza historyczną pamięć, w tym o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (tak w Rosji nazywana jest druga wojna światowa od 1941 roku, napadu Niemiec na ZSRR – red.) i tworzy kłamliwy obraz Związku Radzieckiego jako państwa terrorystycznego – mówił prokurator Aleksiej Żafiarow. W środę w moskiewskim sądzie pojawiły się kolejne, jeszcze bardziej absurdalne: publikacje Memoriału „mogą wywoływać stany depresyjne i są w stanie negatywnie wpływać na duchowy i moralny rozwój niepełnoletnich”.
Wyroki sądów zostały entuzjastycznie przyjęte przez znaczną część rządzących. Dotychczas drażniły ją akcje Memoriału, np. próby ustalenia tożsamości osób, które sądziły represjonowanych czy „Ostatni adres” – zawieszanie na domach tabliczek z informacjami o byłych mieszkańcach zamordowanych przez komunistów.