Ubiegłotygodniowy wypadek ciężarówki w południowym Meksyku, w którym zginęło ponad 50 osób, był jednym z najbardziej drastycznych z udziałem migrantów z południowej Ameryki próbujących się nielegalnie przedostać przez Meksyk do USA. Tym razem przemytnicy zapakowali ponad 150 osób do ciężarówki, którą normalnie przewożone są towary, w nadziei, że uda im się uniknąć kontroli imigracyjnej, jakim poddawane są przewozy pasażerskie. Wstrząsające doniesienia przypominają o problemie USA na granicy południowej.
Współpracując z władzami meksykańskimi, administracja Joe Bidena próbuje ograniczyć napływ migrantów, zachęconych przyjaźniejszym nastawieniem Białego Domu. Do końca października zatrzymano w Meksyku rekordową liczbę ponad 228 tysięcy osób, kierujących się do granicy z Ameryką. Większość z tych, którym się uda przedostać do USA, jest deportowana, zanim złoży podanie o azyl. Od tygodnia ponownie obowiązuje przepis wprowadzony przez Donalda Trumpa mówiący o tym, że imigranci, którzy złożą podanie o azyl, muszą czekać na decyzję w Meksyku. Władze meksykańskie często transportują ich do Gwatemali, a część z nich decyduje się na kolejną niebezpieczną podróż przez Meksyk.
Tymczasem imigranci, którzy już mieszkają w Stanach, od czasu do czasu świętują niewielkie zwycięstwa. Chodzi np. o pozwolenie na ubieganie się o prawo jazdy, które oferowane jest już w 15 stanach, czy pandemiczna pomoc finansowa, która dostępna jest dla nich m.in. w Kalifornii, Nowym Jorku i New Jersey.
Czytaj więcej
Władze Nowego Jorku zapowiedziały w poniedziałek, że wszyscy pracodawcy z sektora prywatnego muszą wprowadzić obowiązek szczepień pracowników przeciwko COVID-19.
Ostatnio rada miasta Nowy Jork zatwierdziła ustawę pozwalającą imigrantom z uregulowanym statusem imigracyjnym, ale niemającym obywatelstwa, do głosowania w lokalnych wyborach na m.in. burmistrza czy radnych. Przywilej głosowania na kandydatów w wyborach stanowych czy federalnych nadal zarezerwowany jest tylko dla obywateli.