W korespondencji Reutera czytamy, że Zalewska-Stefaniak "czuła, że nie jest uczciwe, że siedzi ona wygodnie w swoim domu w Warszawie, podczas gdy imigranci głodują i marzną w lasach znajdujących się 200 km dalej, na granicy Polski z Białorusią".
Dlatego zdecydowała się na zorganizowanie akcji "Zupa na granicę", w ramach której przygotowano tysiące słoików domowej zupy, które organizatorka akcji określa "leśnym cateringiem" dla imigrantów.
- To oddolna inicjatywa ludzi, takich jak ja, których uwierało to, że siedzą w swoich ciepłych domach i nie są w stanie zrobić niczego, by pomóc - mówi Zalewska-Stefaniak.
Czytaj więcej
Reuters opisuje grupę pracę pięciu wolontariuszy z Litwy, którzy w garażu w pobliżu Wilna przygotowują paczki dla imigrantów zawierające m.in. zapałki, ciepłe skarpety, kubki i łyżki. Paczki są przekazywane imigrantom, którzy są wypychani z Litwy na Białoruś - pisze Reuters.
Jak czytamy w depeszy pierwsze 600 słoików zupy przygotowano i wysłano na granicę pod koniec października. Do teraz wolontariusze mieli przekazać imigrantom i działaczom organizacji pozarządowych pomagających imigrantom na granicy ok. 4 tysięcy litrów zupy.