- To niesamowite, że po 70 latach udaje się jeszcze odnaleźć materiały związane z powstaniem warszawskim, że materialna pamięć o tych wydarzeniach nadal jest w Warszawie obecna i dzięki współpracy w mieszkańcami udaje się ją odnajdywać - mówił dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Podkreślił, że historia powstania jest wciąż żywa, czego dowodem jest odnalezienie kolejnej skrytki i pokazanie jej zawartości, efektu pracy wywiadu AK. - Skrytka była tak dobrze przygotowana, że przez 70 lat nikt jej nie odnalazł, co jest dowodem profesjonalizmu Armii Krajowej – dodał dyr. Ołdakowski.
Archiwum batalionu „Parasol", czyli dokumenty z lat 1943-44 były ukryte pod podłogą w mieszkaniu przy ul. Niemcewicza 7/9 na warszawskiej Ochocie. Lokal kilkakrotnie zmieniał właścicieli, ale cenne dokumenty odnaleźli dopiero obecni: Joanna i Marcin Szóstakowie. Kiedy kupowali mieszkanie dokładnie je obejrzeli, ale nie znaleźli nic niezwykłego.
Na archiwum „Parasola" natrafili podczas remontu robotnicy wymieniający podłogę. - Pod pierwszą warstwą podłogi odkryli pustą kopertę z adresem mieszkania. Okazało się jednak, że to był wstęp, ponieważ następnego dnia, pod kolejną warstwą trafili na kopertę z dokumentami – opowiadała Joanna Szóstak podczas uroczystości w Muzeum Powstania.
Wspominała jak wspólnie z mężem przeglądali dokumenty. - Zaczęliśmy je czytać ze świadomością, że to kawałek okupacyjnego życia. Na mnie największe wrażenie zrobiła historia, jak łączniczki wiozły tramwajem broń na ćwiczenia ze strzelania. Trafiły na łapankę i zaczęły broń ukrywać w pojeździe, na szczęście pomogli im polscy policjanci chowając broń w kieszeniach. To była wzruszająca przygoda – wspominała pani Joanna.