W środowym „Business Insiderze" Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, mocno i krytycznie ocenił rządy PiS. Skrytykował ich strategiczne inwestycje, nierozliczanie swoich afer. Z kolei swoje kłopoty dotyczące majątku, co wykryło CBA, Marian Banaś przypisał „prowokacji służb", za którą odpowiada od pięciu lat minister Mariusz Kamiński.
Punktowanie afer
Mówiąc o rzekomej „prowokacji służb", Marian Banaś grzmiał: „Ci, którzy dali na to zlecenie, doskonale wiedzą, o czym mówię. Prawdziwe afery są w zupełnie innym miejscu, w kasie CBA, na budowie elektrowni w Ostrołęce, w GetBacku czy SKOK Wołomin i wielu innych kontrolach" – mówił w wywiadzie Banaś. I zaznaczał: „Dzisiaj buduje się narrację przykrywania prawdziwych afer innymi sprawami, żeby winni uniknęli odpowiedzialności. Na poziomie politycznym nikt za nic nie odpowiada. To między innymi jeden z głównych powodów fikcyjności państwa, takiego państwa na niby" – atakował prezes NIK.
Czytaj także:
Prezes NIK: Nie było żadnej afera Banasia, a jedynie prowokacja służb
W opinii naszych rozmówców Banaś w wywiadzie „odpalił bombę jądrową" w stronę PiS – i to nie przypadek. Minął rok, od kiedy CBA przeszukało gabinet prezesa w NIK, jego mieszkania oraz lokale jego syna, z którym szefa Izby wiążą finanse. Banaś bezskutecznie próbował odwoływać się od działań CBA.