Kombi, SUV-y i jeden elektryk – wszystko w automacie i napędzie na cztery koła z tegorocznej produkcji za zaledwie 634 tys. 557 zł brutto – takie wymogi postawiła w przetargu na zakup pięciu samochodów osobowych Agencja Wywiadu. Okazały się one nierealne. Za kwotę, jaką zamierzała przeznaczyć na kupno wszystkich samochodów, mogła kupić zaledwie jednego elektryka i pół SUV-a, i to z oferty jednego dilera marki Kia i Isuzu. Po unieważnieniu przetargu obniżono wymogi i sporo dopłacono.
Agencja Wywiadu ogłosiła przetarg na dwa samochody combi, dwa auta terenowo-rekreacyjne (tzw. SUV), wszystkie z segmentu C o minimalnej mocy 150 KM, z automatyczną skrzynią biegów i przyciemnianymi szybami. Do tego jednego SUV-a elektryka, podobnie z nadwoziem crossover, o mocy nie mniejszej niż 200 KW i pojemności akumulatora 44. Wszystkie auta musiały być wyprodukowane w tym roku. W pytaniach oferentów do zamówienia pojawiały się pytania, czy samochody mogą mieć manualną skrzynię biegów i napęd na jedną oś. Agencja nie wyrażała zgody na zmiany.
Czytaj więcej
Rządowa limuzyna BMW 520i jest do kupienia za ułamek wartości. MSZ: to efekt kolizji po zderzeniu z łosiem.
Kwota, jaką Agencja zamierzała przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, wynosiła 634 tys. 557 zł brutto. Za dwa auta combi i dwa terenowo-rekreacyjne chciała zapłacić po 208 tys. 362 zł brutto, a więc po 104 tys. za sztukę. Na elektrycznego SUV-a chciała przeznaczyć nie więcej niż 217 tys. 833 zł brutto.
Po otwarciu kopert okazało się, że nie wpłynęła żadna oferta na auta combi, a na pozostałe kwoty były dwu- i trzykrotnie wyższe od zakładanych - złożył je wyłącznie łódzki diler marek Kia, Hyundai i Isuzu firma Marvel. Dwa SUV-wy o napędzie benzynowym, by sprostać wymaganiom Agencji, kosztowały aż 635 tys. 910 zł, a jeden elektryk - blisko 450 tys. zł. To pół miliona więcej, niż chciała wydać Agencja.