Wyciek z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa personaliów, adresów i telefonów tysięcy funkcjonariuszy kluczowych w kraju służb bada warszawska prokuratura. Posłowie lewicy chcą wyjaśnień od wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który kieruje rządowym Komitetem do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych.
„Jak mogło dojść do tak bezprecedensowego ujawnienia danych osobowych, ważnych dla bezpieczeństwa państwa” – pytają Krzysztof Gawkowski, szef klubu lewicy, oraz Wiesław Szczepański, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, w skierowanej do wicepremiera interpelacji.
Plik RCB trafił do internetu kilkanaście dni temu (co ujawnił portal Niebezpiecznik.pl). Zawierał dane 22 tys. osób, w tym m.in. policjantów (także z CBŚP), strażaków, pograniczników, celników oraz pracowników SOP, Administracji Skarbowej, ITD, Służby Więziennej – ich imiona i nazwiska, numery PESEL, jednostki, w których pracują, telefony i e-maile. Były to osoby, które od 12 do 20 kwietnia zapisały się na szczepienia poprzez stworzony przez RCB portal.
Czy błąd wynikał z niekompetencji pracownika czy celowego działania – to bada warszawska prokuratura po zawiadomieniu RCB. Jak mówi nam rzeczniczka Aleksandra Skrzyniarz: „postępowanie dotyczy uzyskania bez uprawnienia dostępu do systemu informatycznego zawierającego dane funkcjonariuszy publicznych (art. 267 kk), oraz przetwarzania tych danych bez uprawnienia”.
– Komendant główny policji zdecydował o wykupieniu swoim funkcjonariuszom dostępu do alertu BIK, by mogli sprawdzić, czy ktoś na ich dane mógł wziąć kredyt. Dotychczas nie mieliśmy sygnałów, by ktoś te dane wykorzystał do dokonania przestępstwa – mówi nam inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.