Co z tego, że Polacy zaoszczędzą pieniądze na reformach podatkowych rządu, skoro wskutek ostatnich zmian w finansowaniu samorządów lokalnych zmaleją także wpływy do ich budżetów, szczególnie dużych miast i gmin miejskich. Wyższe od średniej zarobki ich mieszkańców dawały także więcej pieniędzy na finansowanie usług publicznych, instytucji kultury, dodatków dla nauczycieli czy zajęć pozaszkolnych.
Zmiany kosztem środowisk lokalnych?
– Z naszych szacunków wynika, że w tym roku do lokalnych budżetów wpłynie nawet o 20 mld zł mniej od tego, do czego mielibyśmy prawo, gdyby rząd nie zmieniał przepisów podatkowych w ciągu ostatnich lat i zasad partycypowania samorządów we wpływach z PIT – tłumaczy Jan Maciej Czajkowski ze Związku Miast Polskich.
Jeszcze do 2019 r. funkcjonowała dość prosta zasada, że samorządy mogły wówczas liczyć w przybliżeniu na połowę rzeczywistych wpływów z PIT od przychodów osób zamieszkałych na danym terenie. To dlatego samorządy stworzyły systemy, w których podatnicy rozliczający się lokalnie mogli liczyć na zniżki na przejazdy komunikacją miejską czy ulgi przy kupowaniu wejściówek do instytucji kultury i obiektów sportowych.
Jak wyliczają samorządowcy, od 2019 r. rząd konsekwentnie zmniejsza te wpływy. Zaczęło się od zwolnienia z PIT osób do 26. roku życia i obniżenia stawki podatku z 18 na 17 proc. Zmiany w kolejnych latach zachęcały przedsiębiorców do przejścia z PIT na ryczałt podatkowy, którym rząd nie dzieli się z samorządami. Największa zmiana w tych rozliczeniach weszła w życie wraz z Polskim Ładem na początku tego roku. Rozliczenia z samorządami na podstawie rzeczywistych wpływów z udziałów w PIT rząd zastąpił transferem rozliczanym na podstawie prognozy wpływów PIT, szacowanej przez Ministerstwo Finansów w oparciu o dane z kilku poprzednich lat. Pojawił się też mechanizm rekompensowania samorządom obniżki we wpływach z PIT, który po obniżce podatku do 12 proc. nabierze dla nich szczególnego znaczenia.
Czytaj więcej: