Korespondencja z Linzu
Nic dziwnego, że Linz chlubi się tytułem UNESCO City of Media Arts Najlepsza wystawa festiwalu „CyberArts 2015" prezentuje laureatów konkursu, na który nadesłano blisko trzy tysiące projektów. Wybrano na nią kilkanaście najlepszych prac, które zdobyły Grand Prix Golden Nica (wartość każdej nagrody 10 tys. euro) lub wyróżnienia.
Ich twórcy łączą sztukę wizualną z zaawansowaną technologią, a jednocześnie niosą ważne przesłanie filozoficzne lub społeczne, nie rezygnując z artystycznych ambicji Ale wystawa w OK. Centrum Sztuki Współczesnej zaczyna się dość przewrotnie, bo otwierająca ją instalacja Dmitry Morozova to urządzenie, w którym możemy zniszczyć dowolny elektroniczny gadżet (np. telefon komórkowy albo płytę CD), protestując przeciw zniewoleniu nimi rosnącej w konsumpcyjnej cywilizacji. Nasz akt protestu zostaje sfilmowany, a nagranie dźwięku roztrzaskiwanego urządzenia dostajemy w prezencie.
Dalej tonacja artystycznych wypowiedzi zmienia się. Nie brakuje głosów zupełnie serio. W instalacji Gilberto Esparza „Plantas Autofotosinteticas", zwycięzcy w kategorii Hybrid Art, jury doceniło, że wskazuje na „ potrzebę symbiotycznych ekologicznych rozwiązań, w zarówno w sensie rzeczywistym, jak i filozoficznym". Praca 40-letniego Meksykanina, choć przypomina z pozoru małe laboratorium chemiczne, zamknięte w szklanym boksie, to jak najbardziej dzieło sztuki, zaangażowanej w problemy ekologiczne współczesnego świata. Transparentna kula w jego centrum rozjaśnia się błyskami światła, czyli energią uwolnioną w procesie fotosyntezy roślin i mikroorganizmów, pochodzących z różnych miejskich ścieków. A w słuchawkach słyszymy towarzyszące zjawisku trzaski wyładowań. Autor pracy chce zwrócić naszą uwagę na konieczność przywrócenia biologicznej równowagi otaczającemu nas środowisku, jak i na możliwość powtórnego wykorzystania zanieczyszczeń jako źródła energii).
W kategorii Animacja komputerowa zwyciężyła Alex Verhaest z Belgii. Jej wideoinstalacja „Temps Mort/Idle Times" działa malarsko-filmowymi walorami, przypominając wizualną siłą i somnambulicznym rytmem nieco prace słynnego Amerykanina Billa Violi.