60-letni Björn Natthiko Lindeblad odebrał sobie życie w obecności rodziny i przyjaciół 17 stycznia. „Wypiłem szklankę smoothie ze standardowym roztworem i zasnąłem cicho i spokojnie. Bez strachu i bez wahania. Stało się tak, jak chciałem"– oznajmił w memie na Facebooku ekonomista, były mnich buddyjski i wykładowca. Zaznaczył przy tym, że odczuwa ulgę, gdy „to biedne ciało w końcu może przestać walczyć". Natthiko Lindeblad zmagał się z nieuleczalną chorobą neurodegeneracyjnego stwardnienia zanikowego bocznego. Stał się znany, gdy w publicznym radiu opowiedział o swoim zdeterminowaniu targnięcia się na swoje życie i opisał, że nie może już sam nałożyć pasty na szczoteczkę do zębów. Ujawnił też, jak w popełnieniu samobójstwa wspomógł swojego 84-letniego ojca. Miało to miejsce w Szwajcarii, gdzie eutanazja jest równie zakazana jak w Szwecji, ale są dozwolone „samobójstwa z asystą". Oznacza to, że pacjent sam dokonuje śmiercionośnego aktu. Tata Lindeblada cierpiał na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. „Lekarz stanął za statywem kroplówki, tata spojrzał każdemu z nas w oczy, a potem przekręcił zawór rurki", opowiadał były mnich buddyjski o samobójstwie ojca.
Sam jednak postanowił pożegnać się z życiem w ojczyźnie. W tym celu wypił toksyczny roztwór, który mu polecił Staffan Bergström, professor emeritus z Instytutu Karolinska i przewodniczący krajowego stowarzyszenia Prawo do Godnej Śmierci. Bergström spotkał się z byłym mnichem i przedstawił mu szkic, w jaki sposób proces samobójstwa może przebiegać. Tłumaczył, że nie mógł postąpić inaczej, ponieważ jest w tej chwili sprawdzany i grozi mu zakaz wykonywania profesji. Dlatego przy samobójstwie asystował inny członek organizacji Prawo do Godnej Śmierci.
Czytaj więcej
87 proc. Hiszpanów uważa, że osoby w stanie terminalnym powinny mieć prawo do godnej śmierci. Z nowych przepisów skorzystać chce jednak póki co niewielu.
W 2020 r. Staffan Bergström pomógł umrzeć ciężko choremu na stwardnienie zanikowe boczne mężczyźnie. Udostępnił mu wówczas śmiertelną dawkę środków nasennych, które mężczyzna sam zażył.
Staffan Bergström sam się zgłosił na policję i został podejrzany o pomoc w zabójstwie. Prokurator postanowił jednak umorzyć dochodzenie. Uznał bowiem, że „działania, które podjął lekarz, nie były tak samodzielne w porównaniu z tym, do czego się posunął pokrzywdzony, bo jego czynności wystarczyły, by spowodować śmierć". Równocześnie prokurator skonstatował, że samobójstwo oraz wspomaganie samobójstwa nie są obiektem penalizacji. Na takie dictum przewodniczący rady etyki i odpowiedzialności Związku Lekarzy Torsten Mossberg stwierdził, że decyzja prokuratora go nie zaskakuje, bo ani samobójstwo, ani pomoc w nim nie jest nielegalna, choć jest niezgodna z wytycznymi etyki dla służby zdrowia.