Przypomina też, że walka o talenty to walka z czasem. – Jeżeli proces pozyskania wizy trwa rok, to najczęściej oznacza, że pracownik, na którym nam zależało, zostaje zatrudniony w innej firmie lub w innym państwie. Docelowo traci gospodarka, bo firmom będzie brakowało pracowników – zwraca uwagę Wioletta Bobryk. I dodaje, że firmy już wcześniej zgłaszały, że w niezrozumiały sposób zmieniły się zasady wydawania wiz, a ostatnie wydarzenia dotyczące przyznawania wiz wzbudzają ich duży niepokój.
Niepokoju nie kryje też Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający agencji zatrudnienia Otto Work Force Central Europe, która do pracy w logistyce i przemyśle przetwórczym sprowadza pracowników m.in. z Nepalu i Indonezji, i dostrzega już negatywne skutki afery wizowej.
Niepokój na uczelniach
Jak wyjaśnia Tomasz Dudek, o ile już od dawna wyzwaniem były długie (średnio ośmiomiesięczne) terminy oczekiwania na pracowników z Azji i sięgający 70–80 proc. udział odrzuconych wniosków wizowych składanych przez Nepalczyków w polskich placówkach w Indiach, o tyle po tym, jak rozgorzała przedwyborcza debata o imigrantach i wybuchła afera wizowa, wszystkie wnioski wizowe są odrzucane. Wcześniej przynajmniej część pracowników z Nepalu przyjeżdżała do Polski. Teraz nie jest to takie pewne.
Ta niepewność jest też dzisiaj problemem wielu polskich uczelni, które – zgodnie ze światowym trendem – coraz mocniej stawiają na umiędzynarodowienie. Według danych OPI- PIB w ubiegłym roku na krajowych uczelniach kształciło się 102,2 tys. cudzoziemców, czyli prawie o jedną piątą więcej niż rok wczesnej. Dominowali Ukraińcy i Białorusini, ale sporo (ok. 3,5 tys) było też studentów z Zimbabwe, Turcji czy Indii (2,7 tys.).
– Rozmawiałem z kilkoma osobami, które zajmują się na publicznych uniwersytetach rekrutacją studentów i doktorantów z zagranicy. Bardzo się boją i nie są to obawy bez podstawy, że afera wizowa w MSZ bardzo negatywnie wpłynie na proces wydawania wiz studenckich – pisał niedawno na Twitterze (X) Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji i profesor Uniwersytetu Warszawskiego.
– Obawiamy się, że czas oczekiwania na wizy – i tak zawsze dość długi – może się jeszcze wydłużać – przyznaje Paulina Łukaszuk, dyrektor ds. komunikacji w Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie w tym roku akademickim studia podejmą przedstawiciele 37 narodowości. – Część kandydatów przyjętych w tegorocznej rekrutacji zgłosiła już, że rozpocznie zajęcia z opóźnieniem, ponieważ napotyka m.in. trudności w uzyskaniu terminu w konsulacie – dodaje rzeczniczka ALK.