Rynek pierwotny dalej żwawo odbija, bezpieczny kredyt wchodzi w życie, ale polityki mieszkaniowej jak nie było, tak nie ma. Panelem o perspektywach mieszkaniówki – „Między prawem a towarem” – otworzyliśmy tegoroczną edycję Real Estate Impactor.
Jaka rola państwa
Rok wyborczy to kolejne programy i propozycje wspierające własność zamiast rozwijania najmu z umiarkowanymi czynszami: taki sens ma bezpieczny kredyt, a zarzucony projekt Mieszkanie+ czy obecnie społeczne inicjatywy mieszkaniowe eksponują opcję najmu z dojściem do własności.
Hanna Milewska-Wilk, specjalistka ds. mieszkalnictwa w Instytucie Rozwoju Miast i Regionów, powołała się na raport Warszawskiego Instytutu Bankowości, z którego wynika, że nawet jeśli kredyt miałby nie być oprocentowany i kosztem byłaby tylko prowizja banku, to i tak 35–40 proc. gospodarstw domowych nigdy nie będzie stać na pożyczkę – dlatego nie da się robić polityki mieszkaniowej, oferując wyłącznie kredyty ze wsparciem. – Państwo powinno tworzyć warunki, a nie budować lokale. Najlepiej działały i działają te programy, gdzie podmiotem bezpośrednio odpowiedzialnym za budowę jest gmina bądź spółki należące do gminy, jak TBS-y. Te ostatnie mocno przyhamowały z budową, ale z powodu zmiany warunków prawnych i obcięcia finansowania – powiedziała Milewska-Wilk.
Czy w takim razie społeczne inicjatywy mieszkaniowe mogą być przełomem – skoro to gminy mówią, czego potrzebują, a finansowanie idzie od państwa, w formie dotacji i preferencyjnego kredytu z BGK, a Krajowy Zasób Nieruchomości może udostępnić grunty, jeśli gmina ich nie ma? – Jest taka szansa, ale wszystko musi być robione w porozumieniu z samorządem – powiedziała Milewska-Wilk.