Ukraina eksportowała zboże głównie szlakami przez Morze Czarne do Afryki Północnej i na Bliski Wschód. – Jeśli porty pozostaną zablokowane, będziemy nadal eksportować drogą lądową przez granice zachodnie i barkami przez porty na Dunaju. To jednak nie rozwiąże problemu. W marcu wyeksportowaliśmy tylko 200 tys. ton – powiedział Solski, ale podkreślił, że rząd chce dojść do eksportu 1,5 mln ton zboża miesięcznie. Potrzebuje w tym jednak pomocy oligarchów oraz ułatwienia tranzytu przez UE.
– Komunikat Ukrainy jest czytelny: starają się ratować swój eksport i przenieść jak największą ilość zbóż na kolej, aby przewieźć do portów w krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce. W ten sposób chcą zrealizować zawarte już wcześniej kontrakty – komentuje Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych banku Santander. Podkreśla, że dla Ukraińców każdy dodatkowy tysiąc ton przetransportowany do portów to możliwość częściowego odrobienia strat spowodowanych wojenną blokadą portów na Morzu Czarnym. Sprzedaż pozwoli też sfinansować wiosenne zabiegi agrotechniczne. To kluczowe dla dużych przedsiębiorstw rolnych, często należących do oligarchów, które decydują o potencjale eksportowym Ukrainy.
Ogromnym problemem jest infrastruktura zarówno w Ukrainie, jak i krajach, które jej pomagają. Obu stronom brakuje wagonów do przewozu zboża, np. ostatnio do Kołobrzegu zboże dotarło wagonem do przewozu... węgla. Nie ułatwia sprawy szerszy w Ukrainie rozstaw torów: zboże trzeba przeładować na inne wagony, a wreszcie – ograniczone moce przeładunkowe portów w Polsce i innych krajach UE.
Swoje dokłada biurokracja. Ukraina nie może ot tak przewozić zboża przez UE. Obowiązują tzw. kwoty, limity ilości ziarna, które w normalnych czasach chronią rynek unijny. W czasie wojny jednak Ukraina chciałaby skorzystać z portów morskich innych krajów, nad Morzem Czarnym lub na Bałtyku. – Jeżeli Ukraina chce eksportować do kraju spoza UE, wykorzystując Rumunię jako kraj tranzytu, kontyngenty taryfowe UE nie mają zastosowania dzięki unijnym procedurom tranzytowym – odpowiedziała na pytania „Rzeczpospolitej” dyrekcja ds. rolnictwa UE. Jeśli chodzi o eksport do Unii, Ukraina korzysta z kilku kontyngentów taryfowych na zboża z zerowym cłem. Nowe kontyngenty są otwierane od 1 stycznia każdego roku, w tym roku kwoty kontyngentów zostały wykorzystane marginalnie. Ukraina nadal może więc korzystać z zerowej stawki celnej na 817 tys. ton pszenicy i blisko 300 tys. ton jęczmienia. To dobra informacja, ale eksport w tym sezonie miał wynieść 20 razy więcej.
Suchy dok
– Polska pracuje obecnie nad budową suchego portu na granicy, aby poprawić przepustowość eksportu ukraińskich produktów rolnych, zwłaszcza do krajów trzecich – mówił Henryk Kowalczyk po internetowym spotkaniu z min. Solskim na początku kwietnia. Jak pisze „Latifundist”, ministrowie mieli omówić alternatywne sposoby transportu surowców rolnych korytarzami tranzytowymi w całej UE. Minister Kowalczyk informował też, że Polska miele w młynach zboże z Ukrainy i odsyła mąkę. Dostarczy też ok 300 tys. ton paliwa rolniczego finansowanego przez UE.
Warto zauważyć, że Unia pomaga we własnym interesie. Od eksportu zboża z Ukrainy zależy wyżywienie Afryki Północnej, która większość zboża sprowadza właśnie od naszego sąsiada. Braki zboża i taniego chleba grożą rozruchami i mogą uruchomić nową falę migracji do UE. Sprawa jest na tyle poważna, że Unia przeznaczyła już dziś, gdy zboża jeszcze nie brakuje, 225 mln euro na pomoc żywnościową dla Afryki – poinformował przed Wielkanocą Janusz Wojciechowski, komisarz rolnictwa.