Patronat „Rzeczpospolitej”
Została pani laureatką Nagrody Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Czym jest dla pani ta nagroda?
Otrzymanie Nagrody Jana Nowaka-Jeziorańskiego było dla mnie przede wszystkim wielkim zaskoczeniem. Jest mi szczególnie miło, że to jest Nagroda im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, ponieważ od samego początku transformacji, a już w sposób szczególny, gdy zostałam premierem rządu, miałam z nim częste i serdeczne kontakty. W relacjach prywatnych on zawsze nazywał mnie Hanką, a ja nazywałam go wujem. Mieliśmy takie miłe i serdeczne relacje... Nigdy nie zakładałam, nawet nie przypuszczałam, że mogę kiedyś uzyskać nagrodę, którą on ustanowił.
Nagrodę tę otrzymują osoby, które miały znaczący wkład w obalenie komunizmu, odzyskanie przez Polskę niepodległości i kształtowanie społeczeństwa obywatelskiego, a laureat „jest osobą uosabiającą myślenie o państwie jako dobru wspólnym”. Czy pani identyfikuje się z tą dewizą uczestnictwa w życiu publicznym?
Wielokrotnie, zwłaszcza w ostatnich latach, podkreślałam i mówię to teraz: my nie do końca odrobiliśmy lekcję rozumienia, czym jest dobro wspólne. Zapisaliśmy to w konstytucji, zdefiniowaliśmy nasze państwo jako Rzeczpospolitą Polską, która jest dobrem wspólnym, ale cały czas nie potrafimy zidentyfikować się do końca z tym pojęciem, zrozumieć go. To jest lekcja, którą mamy wciąż do odrobienia, bo cała transformacja była próbą stworzenia społeczeństwa obywatelskiego, państwa rozumianego jako dobro wspólne, gdzie wszyscy czujemy się odpowiedzialni za to, co się w tym państwie dzieje.