Jakub Bierzyński: Trzy ważne pytania

Problemem nie są opinie, ale kłamstwa niezgodne z faktami, i mieszanie opinii z faktem. Nie tylko opinie udają fakty, ale fakty zaczynają być interpretowane jak opinie – mówi Jakub Bierzyński, socjolog i publicysta.

Publikacja: 22.07.2020 18:42

Jakub Bierzyński: Trzy ważne pytania

Foto: Rafał Guz

Jak radzić sobie z dużymi kwantyfikatorami typu „Polacy wspierają", „Polska sprzeciwia się", które już na wstępie zawierają w sobie opinię?

Perfidia takiego wyrażenia polega na tym, że to jest opinia, która udaje fakt. Mało tego, kwantyfikator zazwyczaj jest domyślny. Rozbierzmy logicznie zdanie „Polacy popierają rząd Mateusza Morawieckiego". Czy to jest zdanie logicznie fałszywe czy prawdziwe? To zdanie jest logicznie prawdziwe, bo są Polacy, którzy popierają rząd Mateusza Morawieckiego. Lecz zdanie przeciwne: „Polacy nie popierają rządu Mateusza Morawieckiego" też jest logicznie prawdziwe. Perfidia polega na tym, że w domyśle odbiorca, czytając to zdanie, dopowiada sobie „wszyscy Polacy", a nie „niektórzy Polacy" lub „są tacy Polacy, którzy..." itd. W domyśle nasz umysł od razu produkuje zdanie „wszyscy Polacy popierają rząd Mateusza Morawieckiego". I ten wielki kwantyfikator nawet nie jest potrzebny, bo on sam pojawia się w głowie odbiorcy. Tego rodzaju manipulacja to jeden z głównych mechanizmów działania pasków propagandy TVP. Takie paski  mają tę fantastyczną cechę, że są logicznie prawdziwe, natomiast ich propagandowy charakter polega na niedomówieniu.

Czym grozi używanie takich zwrotów?

To jest przede wszystkim problem polegający na tym, że kreuje się fałszywy obraz świata. To właśnie ma na celu propaganda, kreowanie fałszywego obrazu świata, który opiera się na jedności opinii, że Polacy czegoś chcą albo nie. Buduje się świat monolityczny. Każda autorytarna władza próbuje zbudować obraz świata, w którym ona ma jedyną rację, reprezentuje jedyną prawdę, reprezentuje tych wszystkich Polaków, którzy coś kochają albo czegoś nienawidzą. To jest najważniejszy cel tak sformułowanej propagandy – budowa fałszywej jedności opinii i przekonań. W domyśle to władza reprezentuje tę jedność, bo władza głośno wyraża zdanie Polaków na różne tematy, a to zdanie jest jednolite, bo tak zostało zaprojektowane w tym przekazie propagandowym.

Czy możliwe jest artykułowanie przekazu w przestrzeni publicznej w sposób wolny od opinii?

Dziennikarz informacyjny przedstawia fakty, nie opinie. Niestety jest tak, że we współczesnym świecie, gdzie królują media społecznościowe, jest całe spectrum publikacji, przy czym im bardziej są one sensacyjne, tym bardziej chwytliwe. I nikt nie dba o to, czy to jest prawda czy fałsz, o to, czy to jest opinia czy fakt. Mało tego, niestety nie uczy się tego w szkołach. Dlatego tak łatwo jest manipulować ludźmi; ale tworzenie wolnych od opinii tekstów jest jak najbardziej możliwe. Obiektywne pisanie polega na tym, żeby oddzielić opinię od faktu. Należy powiedzieć czytelnikowi: „to jest fakt, a ja ten fakt interpretuję w konkretny sposób. Możesz się zgodzić z moją opinią lub nie, ale nie możesz nie zgodzić się z faktem". Warto zauważyć, jak często ludzie nie zgadzają się z faktami: „nie wierzę w koronawirusa", „nie wierzę w ocieplenie klimatu", „nie wierzę, że ziemia jest okrągła". Jest tak, ponieważ okazuje się, że to działa również w drugą stronę, nie tylko opinie udają fakty, ale fakty zaczynają być interpretowane jak opinie.

A co powinien zrobić odbiorca, który na dwóch różnych portalach widzi dwa różne tytuły, na jednym widzi „Polacy chcą zmian", a na drugim „Polacy nie chcą zmian".

Jedyną skuteczną metodą radzenia sobie z takim przekazem jest pytanie o kwantyfikator, pytanie: jacy Polacy, którzy Polacy. Bo oczywiście faktem jest, że są Polacy, którzy chcą zmian, i są Polacy, którzy nie chcą zmian. Z tego punktu widzenia o wiele bardziej niebezpieczne jest drugie zjawisko, zjawisko fałszywej tożsamości. Tytuły, które zalewają wszystkie portale internetowe, tzn. „Polska przegrała głosowanie", „Polska płacze po Janie Pawle II" itd. Polska często bardzo robi dziwne rzeczy: płacze, cieszy się, wstydzi, złości i tak dalej. Zawsze wtedy mówię „daj mi proszę telefon do Polski, chętnie do niej zadzwonię i zapytam, co Polska myśli, sądzi, dlaczego płacze". Bo rozumiem, że jeżeli ktoś pisze, że Polska coś robi, to taka osoba ma numer telefonu do Polski i z nią rozmawiała. To się wzięło z języka sportowego, gdzie w naturalny sposób komentatorzy sportowi, przez lata mówili, że „Polska wygrała mecz" albo „Polska przegrała". Niestety ten język udzielił się językowi polityki i językowi poważnych wydawnictw. Od tego nie ma wyjątków, wszyscy w internecie piszą, że Polska coś robi, myśli, czuje itd. To są zdania z gruntu fałszywe. To, że przegrywa rząd, nie znaczy, że przegrywa Polska. To jest pułapka o tyle niebezpieczna, o ile funkcjonuje w mainstreamowym języku wszystkich mediów i buduje zmistyfikowaną tożsamość. Bo co to znaczy w umyśle odbiorcy? To jest powtarzanie w umyśle odbiorcy, że istnieje jakaś Polska, która jest jednością i której tożsamość reprezentuje władza. Władza przegrywa albo wygrywa głosowanie, więc Polska wygrywa i przegrywa. Reprezentacją narodową staje się władza.

W jaki sposób i w jakim celu władza sięga po język manipulacji?

Język fałszywej jedności i zmistyfikowanej tożsamości jest eksploatowany przez propagandę władzy. Paski TVP to wybitny wręcz popis manipulacji. Na przykład zdanie: „silna Polska irytuje Niemców" jest całe wielką manipulacją językową. Co to jest „silna" Polska? Pod jakim względem silna? Czy rzekoma siła Polski to fakt czy opinia? Czy siłę tę można skwantyfikować? Jaką miarą mierzymy siłę państw? Czy można ją porównać z innymi krajami? Co autor paska miał na myśli, pisząc Polska? Gospodarkę, wspólnotę mieszkańców, kulturę? W jaki sposób Polska irytuje Niemców? Jak to się objawia? Czy pomiędzy „siłą Polski" a „irytacją Niemców" zachodzi zależność przyczynowo-skutkowa? W jaki sposób ją zmierzono? Ilu Niemców wyraziło swoją irytację silną Polską? Paski telewizyjnej propagandy już niedługo posłużą jako materiał dydaktyczny do uczenia dzieci krytycznego myślenia, rozumienia tekstów. To skrajne przejawy czystej propagandy.

Winy można upatrywać w szkołach, które nie uczą, jak radzić sobie z tego rodzaju manipulacją?

Gorzej, dzieci są uczone w szkołach zmistyfikowanej tożsamości. Wystarczy spojrzeć, jak dużą część podręczników do języka polskiego zajmuje romantyzm, jak bardzo duch polski ukształtowany jest na romantyzmie. A przecież to właśnie romantyzm dawał ducha narodu, jedność, Polskę na krzyżu rozpiętą, jak Chrystus umęczoną. Polska cierpiała, Polska się budziła, Polska walczyła, Polska była sprawiedliwa, czysta i cnotliwa. Polska miała cześć (zbrukaną) i honor (wieczny), wolę (niezłomną) i ducha (niezwyciężonego). Polska wtedy po raz pierwszy wstawała z kolan. To romantycy wymyślili tę historię, teraz tak eksploatowaną przez polityków. Budując fałszywą jedność i zmistyfikowaną tożsamość, otwiera się drzwi do dyktatury.

Jak zatem nauczyć się myślenia świadomego, jak stać się czujnym na wszystkie te zabiegi?

Przede wszystkim, co mówiłem wiele razy, apeluję do redakcji w Polsce, do mediów niezależnych: nie wpisujcie się w narrację propagandy władzy. To jest pierwsza kwestia, aby dziennikarze, publicyści i wydawcy zwracali na to uwagę, to jest kwestią fundamentalną, aby to się nigdzie nie pojawiało. Musimy patrzeć na to, co piszemy, szczególnie w leadach i tytułach, żeby ani zmistyfikowana tożsamość, ani fałszywa jedność się w nich nie pojawiały.

Gdy rozmawiamy o fake newsach, to pojawia się również kwestia wolności słowa. Czy walka z fake newsami nie jest po trosze walką z wolnością słowa?

Wolność słowa polega na tym, że istnieje także wolność kłamstwa. O wiele groźniejsza jest próba ograniczania kłamstwa cenzurą niż zalew fake newsów. Próba ograniczania kłamstwa cenzurą zawsze powoduje, że kłamstwo kwitnie, a to prawda jest ograniczana. Cenzura zawsze działa w jedną stronę: przeciwko prawdzie. Nagle władza przypomina sobie właśnie o problemie fake newsów, rozpoczyna kampanię przeciwko kłamstwu i ta kampania kończy się uchwaleniem prawa o gigantycznych karach finansowych nakładanych na redakcje za domniemane kłamstwa. Problem polega na tym, że o tym, czy to jest kłamstwo czy nie, zdecyduje sąd, który jest podległy władzy, a o tym, czy należy w tej sprawie wszcząć postępowanie, decyduje prokuratura, która jest podległa władzy. To jest po prostu uniwersalny sposób do zakneblowania niezależnych mediów. Nie cenzura zatem, lecz systematyczna jawność jest lekiem na zakłamanie. Kłamstwo należy za każdym razem ujawniać. To trudne, bo przyzwyczailiśmy się do zalewu kłamstw. W polskiej polityce są osoby, które zdają sobie sprawę, że mówienie kłamstw jest bezkarne, bo ludzie się do tego przyzwyczaili.

A jak radzić sobie z fake newsami w innych przestrzeniach, np. na platformach społecznościowych, forach, poza mediami profesjonalnymi?

Jeżeli pojawia się opinia, nawet niezgodna ze zdrowym rozsądkiem, to ja nie mam nic przeciwko temu. Na tym polegają media społecznościowe i wolność wyrażania opinii, że każdy może mieć taką opinię, jaką chce. Możemy się z tą opinią nie zgadzać, możemy z nią dyskutować, może nam ona być obojętna i możemy na nią w ogóle nie reagować, ale prawo do wygłaszania opinii ma każdy. Problemem nie są opinie, ale kłamstwa niezgodne z faktami i mieszanie opinii z faktem.

Jak brzmi złota rada na to, by nie dać się fake newsom?

Trzeba zadać trzy pytania. Pierwsze pytanie jest takie, czy autor podaje fakt czy opinie, czyli pisze o tym, w co wierzy, co mu się wydaje. Drugie pytanie, które należy sobie zadać, to pytanie o to, czy ja się z tym zgadzam. To jest pytanie pomocnicze. Te dwa pytania pomogą odróżnić fakt od opinii. Trzecie pytanie to pytanie o to, co sugeruje wielki kwantyfikator, czyli „którzy Polacy?", „jacy Polacy?", a jeśli mówimy o Polsce, to poproszę o numer telefonu do niej.

Jak radzić sobie z dużymi kwantyfikatorami typu „Polacy wspierają", „Polska sprzeciwia się", które już na wstępie zawierają w sobie opinię?

Perfidia takiego wyrażenia polega na tym, że to jest opinia, która udaje fakt. Mało tego, kwantyfikator zazwyczaj jest domyślny. Rozbierzmy logicznie zdanie „Polacy popierają rząd Mateusza Morawieckiego". Czy to jest zdanie logicznie fałszywe czy prawdziwe? To zdanie jest logicznie prawdziwe, bo są Polacy, którzy popierają rząd Mateusza Morawieckiego. Lecz zdanie przeciwne: „Polacy nie popierają rządu Mateusza Morawieckiego" też jest logicznie prawdziwe. Perfidia polega na tym, że w domyśle odbiorca, czytając to zdanie, dopowiada sobie „wszyscy Polacy", a nie „niektórzy Polacy" lub „są tacy Polacy, którzy..." itd. W domyśle nasz umysł od razu produkuje zdanie „wszyscy Polacy popierają rząd Mateusza Morawieckiego". I ten wielki kwantyfikator nawet nie jest potrzebny, bo on sam pojawia się w głowie odbiorcy. Tego rodzaju manipulacja to jeden z głównych mechanizmów działania pasków propagandy TVP. Takie paski  mają tę fantastyczną cechę, że są logicznie prawdziwe, natomiast ich propagandowy charakter polega na niedomówieniu.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki