Amerykanie doświadczają interwencji Bożej w życie polityczne zarówno republikanów, jak i demokratów. Bo jak inaczej wyjaśnić zamach na Donalda Trumpa? Strzelić z odległości 270 metrów i trafić w ucho, tak by zostawić fotogeniczną stróżkę krwi na twarzy? To przecież oczywisty dowód interwencji Bożej. I potwierdzenie przysłowia: „Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”.
Zastanawiam się, czy można by powtórzyć taki strzał z odległości 150 metrów w koniuszek ucha. Nie byłoby chyba odważnych, by poddać się takiemu eksperymentowi. Czasy Wilhelma Tella, który strzela z kuszy w jabłko na głowie swego syna, minęły bezpowrotnie.
Kim jest Kamala Harris? To przeciwieństwo Polaków
Republikanie myślą więc sobie, że Trump ma prezydenturę w kieszeni, oby tylko nie zrobić jakiegoś błędu. Przecież Bóg nie będzie interweniować nadaremno. Czy może jednak będzie?
Bóg interweniował też w obozie demokratów. Prezydent Joe Biden ogłosił 5 lipca, że ustąpi tylko wtedy, gdy Bóg Wszechmogący zstąpi i powie mu, że może to zrobić. No i proszę, stało się! Niedowiarkowie twierdzą jednak, że to nie Bóg Wszechmogący, lecz partyjni liderzy zmusili Bidena do rezygnacji. Ale już na pewno to Bóg wskazał Bidenowi Kamalę Harris jako następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nikt inny by tego nie wymyślił.
Czytaj więcej
To kluczowe, aby Europę z prezydentem USA łączyły partnerstwo i relacje oparte na wzajemnym zaufaniu.