Tomasz Siemoniak: Szczyt NATO przynosi słodko-gorzkie wyniki

Nigdy poczucie, że Ukraina powinna po zakończeniu wojny dołączyć do NATO, nie było wśród sojuszników tak silne. Przed nami zadanie utrzymania tego przekonania i przełożenia go w stosownym momencie na decyzje – pisze Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej.

Publikacja: 12.07.2023 11:33

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas szczytu NATO w Wilnie

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas szczytu NATO w Wilnie

Foto: PAP/Leszek Szymański

Równo 10 lat temu rozpoczynały się przygotowania do szczytu NATO w Wielkiej Brytanii. Gospodarze podjęli konsultacje, których głównym wątkiem było: „Co dalej z NATO?”. Rok wcześniej na szczycie w Chicago (2012) podjęto decyzję o zakończeniu operacji w Afganistanie. Jeszcze jesienią 2013 odbyło się posiedzenie Rady NATO-Rosja, na którym minister obrony Rosji Szojgu rozdał ministrom sojuszu menażki pomalowane w hipisowskie kwiaty jako znak pokojowej polityki Rosji. Szybko historia pokazała jednak, że należy strzec się Rosjan przynoszących dary.

Obecny szczyt NATO odbywa się w momencie największej próby

Wiosną 2014 po agresji Rosji na Ukrainę połączonej z aneksją Krymu nikt w NATO nie miał wątpliwości, po co jest sojusz i że stajemy wobec najpoważniejszego wyzwania bezpieczeństwa w Europie od zakończenia zimnej wojny. W centrum uwagi szczytów walijskiego (2014) i warszawskiego (2016) naturalnie znalazły się kwestie kolektywnej obrony, artykułu 5. Traktatu oraz odbudowy zdolności obronnych w Europie. Podjęte wtedy zostały programy pomocowe dla Ukrainy.

Czytaj więcej

Andrzej Duda na szczycie NATO w Wilnie: Deklaracja w sprawie Ukrainy jest niewystarczająca

Obecny szczyt NATO w Wilnie odbywa się w momencie największej próby solidarności świata zachodniego wywołanej pełnoskalową napaścią Rosji na Ukrainę. Nie chodzi tylko o wsparcie dla Ukrainy heroicznie walczącej z agresją Rosji, ale również o decyzje wspierające kierunki rozwoju NATO w duchu sojuszniczych misji i wartości, w tym wojskowe wzmocnienie wschodniej flanki.

Polska mogła lepiej przygotować się do szczytu

Jak zawsze w przypadku szczytów NATO, tak i w przypadku Wilna, wyniki spotkania są słodko-gorzkie. Z jednej strony mamy dobre decyzje podjęte na spotkaniu, z drugiej – poczucie, że można było zrobić więcej i należy oczekiwać więcej w przyszłości. Polska, leżąca na styku zagrożeń, dla Zachodu przychodzących z kierunku wschodniego, nigdy nie może powiedzieć, że zadowala ją stan sojuszu, tak jak zawsze powinna mu udzielać maksymalnego poparcia.

Szkoda, że w Polsce prezydent Duda i rząd PiS nie wykorzystali przygotowań do szczytu do umocnienia wewnętrznego konsensu w sprawach obronnych. Rada Bezpieczeństwa Narodowego została zwołana po zakończeniu szczytu, żeby przedstawić jego efekty. Dobre i to, ale naturalnym forum do tego powinien być parlament, dający możliwość różnych form jawnej i niejawnej, ale uprzedniej konsultacji stanowiska Polski.

Jakie dobre decyzje podjęto w Wilnie

Dobre decyzje szczytu to zwłaszcza te o wsparciu walczącej Ukrainy (także przez globalnych partnerów NATO z Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii), wojskowym wzmocnieniu wschodniej flanki opartym np. na solidnych planach ewentualnościowych czy otwarciu Szwecji drogi do członkostwa w organizacji. To sygnały spójności wewnętrznej sojuszu, potrzebnej, by wzmacniał on zdolności do obrony państw członkowskich.

Polska szczególnie aktywnie powinna podejść do włączenia Finlandii i Szwecji w struktury NATO

Będzie ona konieczna, by sojusznicy, w oparciu o wspólne zdolności przemysłowe, wzmocnili swoje wojska i ich wyposażenie, zapasy sprzętu i amunicji oraz zwiększyli wydatki obronne i sensownie pożytkowali te pieniądze. Cieszy powrót NATO do szczegółowego planowania ewentualnościowego m.in. dla naszego regionu, powiązanie go z procesem planowania obronnego NATO i zintegrowanymi planami obronnymi sojuszu. Kierunek jest słuszny, bo wzmacnia rolę dowódców NATO i obiecuje postawienie do ich dyspozycji dobrze wyposażonych sił wysokiej gotowości. Przed państwami członkowskimi stoi jednak wyzwanie znalezienia tych sił, bo po trzech dekadach ekspedycyjności i faktycznego rozbrajania się NATO realizacja tego zadania wymaga czasu.

Członkowsko Ukrainy w NATO to kwestia czasu

Wreszcie, członkostwo Ukrainy w NATO – nigdy poczucie, że powinno to nastąpić po zakończeniu wojny, nie było wśród sojuszników tak silne. Przed nami zadanie utrzymania tego przekonania i przełożenia go w stosownym momencie na decyzje.

Polska szczególnie aktywnie powinna podejść do włączenia Finlandii i Szwecji w struktury NATO. Daje to szansę na zmianę myślenia o Morzu Bałtyckim jako terenie potencjalnego zagrożenia dla Polski – teraz to będzie miejsce przewagi NATO. Nowi członkowie ze względu na swoje położenie i historię będą wzmacniać koncentrację na głównym zagrożeniu dla pokoju i bezpieczeństwa w Europie, jakie stanowi Rosja.

Pierwsze „sprawdzam” dla tych spraw przyjdzie już w przyszłym roku, gdy w Waszyngtonie w 75. rocznicę powstania NATO odbędzie się kolejne spotkanie przywódców sojuszu. Mam nadzieję, że polskie przygotowania do niego poprowadzi nowy demokratyczny rząd wyłoniony w tegorocznych wyborach.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor

Tomasz Siemoniak

Poseł, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. W latach 2011-2015 był ministrem obrony narodowej

Równo 10 lat temu rozpoczynały się przygotowania do szczytu NATO w Wielkiej Brytanii. Gospodarze podjęli konsultacje, których głównym wątkiem było: „Co dalej z NATO?”. Rok wcześniej na szczycie w Chicago (2012) podjęto decyzję o zakończeniu operacji w Afganistanie. Jeszcze jesienią 2013 odbyło się posiedzenie Rady NATO-Rosja, na którym minister obrony Rosji Szojgu rozdał ministrom sojuszu menażki pomalowane w hipisowskie kwiaty jako znak pokojowej polityki Rosji. Szybko historia pokazała jednak, że należy strzec się Rosjan przynoszących dary.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki