Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w strategii rządzących głównym wrogiem Polski znowu stała się Unia Europejska. Zachęciło mnie to do tego, żeby podjąć się rozszyfrowania tego, jak działa to mocarstwo, które nam zagraża, jak zapadają tam decyzje i kto faktycznie stoi za tym antypolskim spiskiem. Bardzo często bowiem w narracji PiS Unia czy „Bruksela” przedstawiana jest jako zewnętrzny twór, który z założenia ma ciemiężyć nasz bohaterski naród.
Nie ma sporu co do tego, że Unia, stanowiąc wspólnotę suwerennych państw, sama w sobie jest też sumą interesów i polem często brutalnego starcia państw członkowskich w imię osiągania własnych celów. Wpływy w instytucjach UE zależą oczywiście od wielu czynników, jak wielkość populacji (głosy w Radzie) czy siła gospodarki, ale przede wszystkim od umiejętności budowania koalicji dla uzyskiwania swoich celów i sprawnej dyplomacji.
Jeśli nie wykorzystamy tego strategicznego momentum, (...) to na wiele lat stracimy szanse na umocnienie pozycji
Pozycja, którą już kilka lat temu przyjął PiS, niestety, postawiła nas poza zasadniczym jądrem większości decydującej o kierunkach rozwoju Wspólnoty. Na własne życzenie osłabiliśmy Trójkąt Weimarski, a Grupa Wyszehradzka jest tak wewnętrznie podzielona, że nie stanowi już dzisiaj żadnego pola siłowego do odgrywania twórczej roli w strukturach UE.
Odpowiedź na pytanie, kto rządzi UE, jak zapadają w niej decyzje, w pełni obnaża mizerotę naszej strategii na wieczne bycie w kontrze do reszty. Wymownym i bezprecedensowym tego obrazem w historii UE było słynne veto (27:1) rządu Beaty Szydło przeciw powołaniu Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Na dodatek wskazano to jako sukces polskiej dyplomacji.