Państwowy białoruski przemyt papierosów

Ciężarówkami, pociągami, a nawet samolotami nielegalne wyroby tytoniowe docierają do Unii i Rosji. Nie bez udziału władz.

Aktualizacja: 07.02.2021 21:18 Publikacja: 07.02.2021 19:45

Przejście graniczne Kuźnica Białostocka-Grodno

Przejście graniczne Kuźnica Białostocka-Grodno

Foto: fot. shutterstock

Na Białorusi działają trzy fabryki tytoniowe. Grodzieńska fabryka „Niemen" jest największą i najstarszą, dwie prywatne mieszczą się w stolicy – Tabak-Invest i Inter Tobacco. Ta ostatnia powstała w 2020 roku.

Urzędujący od 1994 roku przywódca kraju Aleksander Łukaszenko nawet własnoręcznie zmieniał granice Mińska, aby umożliwić budowę. Właścicielem fabryki jest biznesmen Aleksiej Aleksin, który rozstawił kioski z papierosami w każdym zakątku kraju. Tak się składa, że ma wyłączne prawa do dystrybucji produkcji grodzieńskiej fabryki. Wcześniej pracował w korporacji należącej do administracji Łukaszenki.

Białoruscy i rosyjscy dziennikarze śledczy (Biełsat TV, naviny.by, proekt.media) podliczyli, że rocznie na Białorusi produkuje się trzykrotnie więcej papierosów, niż potrzebują lokalni palacze. Reszta, jak sugerują, to przemyt do Rosji i Unii Europejskiej.

Władze umywają ręce

Autorzy reportażu twierdzą, że nielegalne białoruskie papierosy zajmują już ponad połowę szarej strefy w Rosji, gdzie dostarczane są nawet samolotami. Inaczej jest z Unią Europejską, papierosy docierają tu przeważnie w ciężarówkach i koleją.

Jednym z bohaterów reportażu jest Juryj Rawawy, były pracownik Grodno Azot, najpotężniejszego producenta nawozów azotowych w kraju. Opowiada, jak pod koniec września przez przypadek podczas ważenia wagonów (miały jechać na Litwę) w dwóch znaleziono papierosy. Kierownictwo zakładu sprawę szybko zatuszowało, nikt nie został ukarany. Rawawy przekonuje, że wagony plombują pracownicy służby bezpieczeństwa, którzy często trafiają tam po pracy w KGB.

– W proceder zamieszano wiele przedsiębiorstw państwowych. Prawda o skali zjawiska wyszła na jaw, gdy zaczęli o tym mówić byli pracownicy zakładów, zwalniani po jesiennych strajkach – mówi „Rzeczpospolitej" Wolha Ratmirawa, dziennikarka Biełsatu i jedna z autorów reportażu. – Władze w Mińsku utrzymują, że przemyt papierosów to wyłącznie „przemysł ludowy" – dodaje. Ratmirawa powołuje się na źródła w tamtejszej służbie celnej, kolejach oraz na dziesiątkach pracowników białoruskich zakładów. Trzeba mieć dużo odwagi, by nagłaśniać tę sprawę w kraju, gdzie dziennikarze regularnie trafiają za kraty.

– Każdy wyprodukowany papieros na Białorusi jest pod kontrolą państwa. Nie jest możliwe, by ktoś postronny zajmował się przemytem na taką skalę. To bardzo opłacalny interes dla władz – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Romańczuk, znany białoruski ekonomista i publicysta.

Miliony w ciężarówce

O skali zjawiska świadczy najnowszy raport polskiej Straży Granicznej (SG). W ubiegłym roku funkcjonariusze SG wspólnie ze Służbą Celno-Skarbową przechwycili przemycane z Białorusi papierosy o wartości ponad 27 mln złotych. W czasach pandemii skala przemytu papierosów z Białorusi wzrosła o 469 proc. Dla porównania na polsko-ukraińskim odcinku granicy przechwycono papierosy o prawie pięciokrotnie mniejszej wartości.

– Przemyt towarów akcyzowych jest jednym z głównych zagrożeń zarówno dla odcinka granicy z Ukrainą, jak i z Białorusią. Z uwagi na stały wzrost cen papierosów zagrożenie przestępczością tytoniową utrzymuje się na wysokim poziomie – mówi „Rzeczpospolitej" ppor. Straży Granicznej Anna Michalska. Wskazują zaś, że aż trzy czwarte przemycanych z Białorusi papierosów w ubiegłym roku zatrzymano w wyniku tylko trzech zdarzeń: przemycano je w trzech ciężarówkach.

– Do ciężarówki wchodzi około 10 mln sztuk papierosów, ale jeżeli ktoś się mocno postara, upchnie więcej. Koszt tych papierosów na Białorusi wyniesie około 200 tys. euro, jeżeli taka ciężarówka dojedzie do Wielkiej Brytanii, czysty zysk wyniesie 800 tys. euro – mówi „Rzeczpospolitej" dobrze poinformowany rozmówca, który zastrzega anonimowość. – Większość trafia na zachodnie rynki Unii Europejskiej, tylko część zostaje w Polsce i w państwach bałtyckich – dodaje.

Na stronie Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej roi się od komunikatów z ostatnich miesięcy o przechwyconych papierosach z Białorusi przewożonych w wagonach towarowych, ostatni ładunek przechwycono 25 stycznia.

Z sierpniowego raportu Instytutu Doradztwa i Badań Rynku (Almares) wynika, że co dziesiąty papieros w Polsce pochodzi z nielegalnych źródeł. Ale sytuacja i tak jest lepsza niż w 2017 roku, gdy liczba ta sięgała ponad 15 proc.

– Zlikwidowanie przemytu jest niemożliwe, gdy jest tak znacząca różnica cenowa przemycanego towaru. Służba Celna czy Straż Graniczna są coraz lepiej wyposażone w urządzenia do kontroli, ale nie sposób prześwietlić wszystkich ciężarówek czy rozebrać każdego pociągu. Problemem też są powstające w Polsce nielegalne fabryki papierosów i zorganizowany przemyt na dużą skalę – mówi „Rzeczpospolitej" gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA. A co jeżeli przemyt jest napędzany przez sąsiednie państwo? – Z takim przeciwnikiem trudniej wygrać. Pamiętam sytuacje, gdy z białoruskich fabryk tytoniowych wprost szły papierosy do Unii Europejskiej, mimo że mogły być sprzedawane wyłącznie na terenie Białorusi. Trudno mi było w to uwierzyć – dodaje.

Papierosy za 2 złote

W kraju Łukaszenki najtańsze papierosy można kupić już za niespełna 2 złote. Akcyzę władze Białorusi konsekwentnie utrzymują na rekordowo niskim poziomie. Wynosi obecnie równowartość zaledwie 65 złotych w przeliczeniu na 1000 sztuk papierosów. Czyli ponad dwa razy mniej niż w Rosji czy na Ukrainie i ponad dziesięć razy mniej niż w Polsce (747,67 zł).

– Jeżeli UE nadal będzie wprowadzała kolejne ograniczenia i narzucała podwyżki akcyzy, zwiększy tylko „premię" za przemyt na jej terytorium i dystrybucję papierosów mniej opodatkowanych z krajów sąsiednich. Skala przestępczości, z którą UE będzie miała do czynienia tylko z tego tytułu, będzie narastała – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Przedstawiciele branży wskazują też inny problem. Chodzi o toczącą się obecnie w Sejmie dyskusję o znaczącym podniesieniu akcyzy na wkłady do podgrzewania tytoniu. – Na Białorusi paczka wkładów jest już dzisiaj ponad dwuipółkrotnie tańsza niż w Polsce – wskazuje „Rzeczpospolitej" Adam Suchenek z Philip Morris.

Na Białorusi działają trzy fabryki tytoniowe. Grodzieńska fabryka „Niemen" jest największą i najstarszą, dwie prywatne mieszczą się w stolicy – Tabak-Invest i Inter Tobacco. Ta ostatnia powstała w 2020 roku.

Urzędujący od 1994 roku przywódca kraju Aleksander Łukaszenko nawet własnoręcznie zmieniał granice Mińska, aby umożliwić budowę. Właścicielem fabryki jest biznesmen Aleksiej Aleksin, który rozstawił kioski z papierosami w każdym zakątku kraju. Tak się składa, że ma wyłączne prawa do dystrybucji produkcji grodzieńskiej fabryki. Wcześniej pracował w korporacji należącej do administracji Łukaszenki.

Pozostało 90% artykułu
Przestępczość
„Czuję się jak bin Laden”. Mężczyzna chciał wysadzić giełdę papierów wartościowych
Przestępczość
Brazylia: Eksplozje przed Sądem Najwyższym. Zamachowiec próbował wejść do budynku
Przestępczość
Chiny: Masakra w Zhuhai. Kierowca wjechał w tłum ludzi, 35 osób nie żyje
Przestępczość
Atak na kibiców z Izraela w Amsterdamie. Premier Holandii przerażony antysemityzmem
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przestępczość
Wielka akcja służb w Niemczech i w Polsce wymierzona w skrajnie prawicową grupę terrorystyczną