Sprawa, w której zarzuty usłyszał prezydent Ryszard Brejza, ma związek z tzw. aferą fakturową w urzędzie, którą jesienią 2018 r. wykrył i zgłosił prokuraturze sam prezydent. Jej główną podejrzaną jest była naczelniczka wydziału komunikacji i promocji oraz jego rzeczniczka Agnieszka Ch., która miała wpuścić do obiegu ponad 250 faktur na 300 tys. zł.
Ryszard Brejza tuż przed wejściem do prokuratury spotkał się z dziennikarzami. – Czuję się jak ofiara przestępstwa, która została oszukana – mówił prezydent, wskazując nie tylko swoją byłą pracownicę Agnieszkę Ch., jego byłą już rzeczniczkę, ale także państwo, które go zawiodło. Wytknął prokuraturze, że choć Agnieszka Ch. usłyszała ponad sto zarzutów, to do dziś sprawy do sądu nie skierowano. Zarzucił CBA, że tak sprawdzała faktury w urzędzie, że nie zobaczyła sfałszowanych faktur na 30–40 tys. zł. Wskazał też znany wątek, że zarówno Ch., jak i Małgorzata S. (hotelarka, która brała udział w procederze i ma zarzuty) były związane z PiS.
Pikanterii dodaje fakt, że był to czas kampanii wyborczej do parlamentu, a Krzysztof Brejza był szefem sztabu PO
Zarzuty brzmią groteskowo. Gdańska Prokuratura Okręgowa zarzuca Brejzie, że od stycznia 2015 r. do października 2017 r. w czasie pracy w wydziale wykorzystywał pracowników „do podejmowania szeregu działań niezwiązanych z wykonywaniem zadań służbowych, lecz mających na celu budowanie w opinii publicznej pozytywnego wizerunku Ryszarda B. i jego syna oraz deprecjonowanie ich przeciwników politycznych na internetowych forach dyskusyjnych oraz portalach internetowych”. Prokuratura twierdzi, że „pracownicy stworzonej komórki organizacyjnej w godzinach czasu pracy w urzędzie podejmowali liczne aktywności w internecie, uczestnicząc w plebiscytach i konkursach internetowych, szeroko komentując artykuły medialne”.
Z budżetu miasta sfinansowano także publikację w lokalnych mediach „artykułu wymierzonego w przeciwnika politycznego prezydenta miasta Inowrocław, a także druku ulotek dla kandydatki do Rady Miejskiej Inowrocławia”. Prokuratura nie podaje kwot. – Mieliśmy w Inowrocławiu małe okręgi jednomandatowe. Jeśli doszło gdzieś do takiego incydentu, to jaka to mogła być skala? 100 zł? – pyta senator Krzysztof Brejza, syn prezydenta Inowrocławia.