Prawie codziennie słychać o działaniach hakerów, ostatnio o ataku na instytucje rządowe czy przejęciu konta strefy płatnego parkowania. Ich ofiarą padają też firmy. Czy straty spowodowane cyberprzestępstwem mogą zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów?
Okazuje się, że wcale nie jest to takie łatwe. Pokazuje to sprawa spółki z branży transportowej, która o korzystną interpretację musiała walczyć z fiskusem prawie trzy lata i do zwycięstwa potrzebne były jej dwa wyroki sądu.
Czytaj więcej
Polskie służby wojskowe od cyber bezpieczeństwa wykryły i unieszkodliwiły atak hakerski z Białorusi. Ofiara miało być tym razem wojsko i MON. I to w czasie, gdy trwały ćwiczenia antyterrorystyczne.
Firma oszukana przez hakera. Po interpretację trzeba iść do sądu
Spółka nawiązała współpracę z kontrahentem z Wietnamu, który świadczył dla niej usługi spedycyjne. Trzy lata temu pomagał jej w imporcie ananasów. Wystawiał za to faktury. Po pierwszym przelewie z adresu mailowego kontrahenta przyszła informacja o zmianie rachunku bankowego. Nowe konto było w Szwecji, argumentem za zmianą były niższe prowizje.
Mail nie wzbudził podejrzeń spółki, tym bardziej że stanowił kontynuację wcześniejszej korespondencji. Następny przelew poszedł już na nowe konto, potem przyszła informacja o zwrocie (ponieważ rachunek służy tylko do rozliczeń krajowych) i kolejnym koncie. Spółka znów przelała pieniądze, dostała potwierdzenie oraz nowe faktury, zrealizowała więc następną płatność. I wtedy dopiero okazało się, że środki wcale nie idą tam, gdzie trzeba. Doszło bowiem do przejęcia adresu elektronicznego kontrahenta i jego maile były sfałszowane, a faktury podrobione. Spółka próbowała interweniować w szwedzkim banku, przelane pieniądze zostały jednak szybko wypłacone i zniknęły wraz ze sprawcą przestępstwa.