Przerażający mord na ponad 300 osobach w podkijowskiej Buczy wstrząsnął światem. – To są zbrodnie wojenne i zostaną uznane za ludobójstwo – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Z kolei polski premier Mateusz Morawiecki zaapelował o powołanie międzynarodowej komisji badającej tę sprawę.
Eksperci zajmujący się międzynarodowym prawem karnym wskazują, że osądzenie tej i innych zbrodni dokonanych podczas tej wojny może nastąpić na kilka różnych sposobów. – Sprawę zbrodni wojennych może rozpatrywać Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, ale jego jurysdykcja jest ograniczona. Ukraina poddała się bowiem jego kognicji w sprawach zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych, ale nie w zakresie zbrodni wojny napastniczej – tłumaczy adwokat Mikołaj Pietrzak, pełnomocnik przed haskim trybunałem. Zaznacza, że specjalny międzynarodowy Trybunał do spraw rosyjskich zbrodni w Ukrainie byłby rozsądną opcją.
Podobnie twierdzi Ołeh Tkaczuk, sędzia Sądu Najwyższego Ukrainy. – Międzynarodowy nadzór nad badaniem tych zbrodni sprawi, że Rosja nie będzie miała argumentu, jakoby trybunał rozpatrujący te sprawy mógł być stronniczy – powiedział „Rzeczpospolitej” Tkaczuk.
Jednak prawo pozwala na ściganie takich zbrodni nie tylko przez międzynarodowe instytucje. W tej sprawie oczywiście działa już ukraińska prokuratura, a stosowne procesy będą się toczyły przed tamtejszymi sądami. – Zresztą podobnie było po II wojnie światowej, gdy osoby z kierownictwa III Rzeszy sądzono w Norymberdze, ale wiele innych procesów toczyło się przed krajowymi sądami – przypomina Mikołaj Pietrzak.
Sądy i prokuratury innych państw mają tu kompetencje w ramach tzw. jurysdykcji uniwersalnej. Jak zauważa adw. dr Anna Adamska-Gallant, która w latach 2013–2018 była sędzią międzynarodowym w Kosowie, swoje śledztwa w tych sprawach wszczęły m.in. Polska i Litwa. – Taki rozproszony wymiar sprawiedliwości ma sens, co ujawniło się, gdy zbrodniarze z Syrii uciekli z kraju, ale stanęli przed sądem, np. we Francji i w Niemczech – przypomina prawniczka.