Sejmowa Komisja Infrastruktury wysłuchała we wtorek informacji NIK o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. Wnioski nie napawają optymizmem. Korzystający z dróg w Polsce są ponad trzy razy bardziej narażeni na utratę życia w następstwie wypadku niż podróżujący po drogach w Skandynawii. Brakuje spójnego i kompleksowego systemu zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego, odpowiedzialność za ten stan jest rozproszona, a skuteczność egzekwowania prawa niska.
Jakość dróg, zwłaszcza niższej kategorii, nie jest jeszcze wysoka. A poziom wyszkolenia kierowców niezadowalający. Obok niebezpiecznych zachowań nietrzeźwych kierowców to główne przyczyny wypadków drogowych.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat (2010–2020) rocznie ginęło w Polsce średnio ponad 3,2 tys. osób (osiem każdego dnia).
Od tego czasu NIK wnikliwie przyglądała się statystykom. W 2020 r. nastąpił spadek liczby wypadków o ponad 22 proc. w stosunku do 2019 r. Zginęło w nich 2491 osób, a rannych zostało 26 436 osób (odpowiednio 14,4 proc. i 25,4 proc. mniej niż w 2019 r.). Główną przyczyną była sytuacja związana ze stanem epidemii i ograniczeniami w przemieszczaniu się – ruch na drogach w 2020 r. był mniejszy. Pomimo znacznego spadku liczby zdarzeń drogowych, wzrósł jednak wskaźnik osób zabitych na 100 wypadków (z 9,6 w 2019 r. do 10,58 w 2020 r.).
NIK pozytywnie ocenia prowadzenie działań profilaktycznych (edukacyjnych i informacyjnych) przez część skontrolowanych jednostek, m.in. przez policję.