Fundusz wczasów pra(co)wniczych

Patrząc na pracę innych, łatwiej ją zrozumieć.

Aktualizacja: 21.08.2021 09:11 Publikacja: 21.08.2021 00:01

Fundusz wczasów pra(co)wniczych

Foto: AdobeStock

Felieton ukazuje się w samym środku sierpnia, drugiego miesiąca letnich wakacji. Wyobrażam sobie, że ktoś czyta go na letnisku, ktoś podczas zagranicznego wojażu, a ktoś inny w pracy. Prawnik jest przecież na posterunku już po lub przed momentem wypoczynku.

Mam świadomość, że w urlopach wśród prawników panuje niesprawiedliwość. Wielokrotnie słyszałem, że „wam (sędziom) to dobrze, macie po latach dodatkowy urlop". Faktycznie, im dłuższy staż pracy, tym dłuższy urlop.

Czytaj także: Urlop pełnomocnika a korespondencja od sądu

Prawo o ustroju sądów powszechnych dodaje sędziom (i analogicznie prokuratorom) nawet 12 dni wypoczynku w roku kalendarzowym. To spory przywilej. Samowystarczalni, samorządni i samozatrudniający się adwokaci o takim wymiarze płatnego urlopu mogą tylko pomarzyć. Niedobory w wymiarze urlopu rekompensują sobie czasem kosztownymi eskapadami, udokumentowanymi na Instagramie czy Facebooku, a czasem nawet na stronie www kancelarii.

Bo wyjazdy bywają różne. Te dalekie i bliższe, bardziej i mniej prestiżowe. Zanzibar i Szczebrzeszyn. Beskidy i Dolomity. Jeszcze niedawno zdarzało się też prawnikom licytować opalenizną, ale świadomość kryzysu klimatycznego zaczyna nas od tego zwalniać.

Sabatical dla każdego

W niektórych korporacjach, poza plikiem zwanych po staropolsku „benefitów" (karnet do siłowni, prywatna opieka medyczna czy „owocowe czwartki"), najbardziej wartościowi pracownicy mogą liczyć na coś więcej.

Zawsze z zazdrością czytałem o tzw. „sabaticalu" czyli połączeniu gorzej płatnego niż wypoczynkowy urlopu z czasem dla siebie, na refleksję, zastanowienie czy nabranie nowych sił. Przebrzydłe korporacje oferowały taki dodatek do zatrudnienia. Niesamowite. Czytałem o tym, że korporacja może przecież zaczekać rok na wartościowego pracownika. A jego powrót będzie korzystny dla obu stron stosunku pracy.

Zejdźmy na ziemię. „Urlop sabatowy" (takie tłumaczenie znalazłem w sieci, przepraszam) jest w Polsce rzadszy niż czterolistna koniczyna. Jest wyjątkiem od zasady. Niektóre kategorie pracowników, w tym sędziowie i prokuratorzy, mogą jednak liczyć na urlop dla poratowania zdrowia.

Znowu aż prosi się o dokonanie amatorskiego językoznawczego porównania. Sabatical to czas na rozwój, realizowanie szalonych czasem planów. Urlop dla poratowania zdrowia ma jedynie zdrowie poratować. Uratować. Umożliwić dalszą harówkę.

Otrzymać taki urlop nie jest łatwo. Wymaga to dopełnienia wielu formalności i sam słyszałem o zaledwie kilku przypadkach udzielenia takiego wsparcia sędziemu (nie liczę tutaj urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, zwłaszcza w ostatnim okresie).

Myślę, że reforma instytucji „urlopu dla poratowania zdrowia", uelastycznienie kryteriów jego udzielania przy skróceniu go do np. sześciu miesięcy jest kwestią wartą dyskusji. Może warto zreformować w końcu coś, co może przysłużyć się sędziom? Dodać im sił i wzmocnić.

Akcja cień

Moje fantazje urlopowe chciałbym zakończyć jeszcze jedną propozycją. Mówił mi jeden znajomy profesor zarządzania, że sędziowie potrafią wiele rzeczy, ale jedną najlepiej. Że tą umiejętnością zawstydzają głównie... ekspertów od zarządzania.

Chodzi o tzw. pomiar obciążenia pracą. Dwoje sędziów z dwóch końców Polski, kiedy się spotka i porozmawia przez pięć minut o swoim obciążeniu pracą, będzie wiedziało wszystko. „Mam tyle a tyle spraw w referacie, tyle „wielotomówek" (lub starych), sądzę dwa/trzy/cztery razy w tygodniu" – powie jeden z nich. Według podobnego wzorca odpowie rozmówca.

Po takiej sędziowskiej „szybkiej randce", o pracy wiadomo już wszystko i można zacząć omawiać inne zagadnienia. Dziwne tylko, że urzędnicy wiadomego ministerstwa nie są w stanie od dekad oszacować średniego wpływu na sędziego ani określić sędziowskiego pensum (a takie od lat funkcjonuje np. w Saksonii).

Takie szybkie randki rozszerzają się ostatnio na więcej zawodów prawniczych. Prokuratorzy opowiadają o liczbie prowadzonych postępowań i obsługiwanych wokand, adwokaci prezentują swój kalendarz, czasem nałożony na mapę sądów na terytorium Polski.

W ten sposób prawnicy próbują oszacować, czyja praca jest cięższa czy bardziej wymagająca.

I tutaj wchodzę ja, z moją ostatnią wakacyjną propozycją. Radcę prawnego zapraszam na tygodniowy turnus w prokuraturze, sędziego posłałbym do kancelarii adwokackiej, komornik może posiedzieć kilka dni w kancelarii... notarialnej. Każdy mógłby spojrzeć na pracę innego prawnika. To taka powtórzona aplikacja na kolejnym etapie prawniczej kariery.

Po takim urlopie być może lepiej zrozumiemy specyfikę innych zawodów. Po prostu lepiej zrozumiemy siebie nawzajem. Nie tylko my, prawnicy. Życzę dziś dobrych, wartościowych wakacji! Nabierajmy sił, obyśmy nie musieli „ratować zdrowia".

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Felieton ukazuje się w samym środku sierpnia, drugiego miesiąca letnich wakacji. Wyobrażam sobie, że ktoś czyta go na letnisku, ktoś podczas zagranicznego wojażu, a ktoś inny w pracy. Prawnik jest przecież na posterunku już po lub przed momentem wypoczynku.

Mam świadomość, że w urlopach wśród prawników panuje niesprawiedliwość. Wielokrotnie słyszałem, że „wam (sędziom) to dobrze, macie po latach dodatkowy urlop". Faktycznie, im dłuższy staż pracy, tym dłuższy urlop.

Pozostało 90% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach