Felieton ukazuje się w samym środku sierpnia, drugiego miesiąca letnich wakacji. Wyobrażam sobie, że ktoś czyta go na letnisku, ktoś podczas zagranicznego wojażu, a ktoś inny w pracy. Prawnik jest przecież na posterunku już po lub przed momentem wypoczynku.
Mam świadomość, że w urlopach wśród prawników panuje niesprawiedliwość. Wielokrotnie słyszałem, że „wam (sędziom) to dobrze, macie po latach dodatkowy urlop". Faktycznie, im dłuższy staż pracy, tym dłuższy urlop.
Czytaj także: Urlop pełnomocnika a korespondencja od sądu
Prawo o ustroju sądów powszechnych dodaje sędziom (i analogicznie prokuratorom) nawet 12 dni wypoczynku w roku kalendarzowym. To spory przywilej. Samowystarczalni, samorządni i samozatrudniający się adwokaci o takim wymiarze płatnego urlopu mogą tylko pomarzyć. Niedobory w wymiarze urlopu rekompensują sobie czasem kosztownymi eskapadami, udokumentowanymi na Instagramie czy Facebooku, a czasem nawet na stronie www kancelarii.
Bo wyjazdy bywają różne. Te dalekie i bliższe, bardziej i mniej prestiżowe. Zanzibar i Szczebrzeszyn. Beskidy i Dolomity. Jeszcze niedawno zdarzało się też prawnikom licytować opalenizną, ale świadomość kryzysu klimatycznego zaczyna nas od tego zwalniać.