Na rynku freelancingu zachodzą duże zmiany, które kształtowane są zarówno przez globalne czynniki, w tym masowe przechodzenie na model pracy zdalnej, jak i lokalne, takie jak profesjonalizacja sektora – twierdzi Przemysław Głośny, prezes e-platformy Useme.com, która specjalizuje się w obsłudze freelancerów. Według jej raportu, który „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza, czas pandemii wraz z upowszechnieniem zdalnej pracy znacząco przyspieszy rozwój rynku usług freelancingu w Polsce i na świecie.
Jak prognozuje Useme.com, liczba wolnych strzelców – czyli osób zarabiających na zleceniach – zwiększy się w tym roku w Polsce do ok. 517 tys., czyli o ok. 15 proc. w porównaniu z 2019 r. Wśród nich połowę będą stanowić freelancerzy świadczący usługi dla biznesu przez internet, w tym copywriterzy, specjaliści social media, informatycy i graficy komputerowi. Ta grupa też ma się powiększyć w tym roku o ok. 15 proc., do ponad 250 tys.
Zdaniem autorów raportu ich udział w rynku pracy będzie rósł. Szukając bowiem sposobów na ograniczenie kosztów, firmy chętniej sięgają po outsourcing usług czy pracy. Według analiz Useme.com w rozwoju rynku pomaga też rosnący status freelancerów; przestali się kojarzyć z uczącymi się amatorami; coraz częściej freelancer to wysokiej klasy praktyk, który sam wybiera taką formę zatrudnienia. Także dzięki temu w Polsce wartość rynku freelanerskiego online ma się zwiększyć do 12,2 mld zł, czyli o 28 proc. w porównaniu z 2019 r.
Co prawda, według badania Useme.com, które latem br. objęło ponad 1 tys. freelancerów, prawie 55 proc. z nich zanotowało spadek dochodów, lecz z rozliczeń platformy wynika, że w 2020 r. średnie stawki zwiększyły się o 12 proc., do prawie 17 zł netto. Przemysław Głośny zwraca uwagę, że na całym świecie tanieją proste usługi; np. średni koszt stworzenia strony WWW spadł w ciągu kilku lat z 1000–1500 zł do 400–500 zł. Mimo to zarobki twórców stron rosną, bo dzięki automatom są w stanie stworzyć ich więcej, a popyt też rośnie.