Prosto z recepcji Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wjeżdża się lub wchodzi schodami na pierwsze piętro i od razu jest pani gabinet. Przyjęła go pani, by jak najszybciej organizować urząd?
To pierwszy, który mi pokazano. Weszłam do niego i od razu zostałam, choć, gdy się decydowałam, usłyszałam: ale tu nie ma łazienki. Ponoć to jedyny gabinet w Kancelarii, w którym nie ma takiego dodatkowego pomieszczenia dla ministra. Nie przeszkadza mi to. Chcę jak najszybciej stworzyć urząd. Nie jest to ministerstwo – chciałabym, by na stałe współpracowało ze mną kilkanaście osób, na razie jest nas kilkoro. Równocześnie buduję zespoły: ekspertów doradców i ekspertów urzędników.
Kto jest w rządzie pani poważniejszym partnerem: minister finansów, pracy czy zdrowia?
Wszyscy, w tym także minister rozwoju i technologii, by zająć się problemem więźniów czwartego piętra. Z kolei w Ministerstwie Cyfryzacji są pieniądze na zmniejszenie wykluczenia cyfrowego. Bez tego nie uda się np. rozwijać e-medycyny. Śmieję się, że nawet nie wylewam fundamentów, a kładę pod nie kamienie – tyle jest kwestii, o których równocześnie trzeba myśleć.
Jakie postawiła pani sobie wyzwanie jako ministra zajmująca się polityką senioralną?
Dla mnie ważne jest, byśmy mieli międzypokoleniową perspektywę, byśmy zobaczyli, że seniorzy to siła i wartość, a każde pokolenie – bez względu na wiek – powinno sobie pomagać.
Czytaj więcej
Rząd Donalda Tuska według deklaracji zamierza poprawić sytuację osób starszych w Polsce, czego dowodem jest utworzenie nowego ministerstwa do spraw polityki senioralnej oraz wprowadzenie tzw. bonu senioralnego. Czym jest i kto z niego skorzysta?
Kim są seniorzy: to 60-latkowie, 70-latkowie?
Granicą, przynajmniej w przestrzeni publicznej, jest często wiek emerytalny. Dla mnie jednak ważniejsze jest samopoczucie, sytuacja, w której ktoś potrzebuje wsparcia osób trzecich ze względu na wiek. Gdy myślę o polityce senioralnej, to zależy mi na tym, by państwo mocno pomagało również tym, którzy są aktywni zawodowo czyli osobom 50+. To grupa, która coraz mocniej boryka się z problemem, jak poradzić sobie z opieką nad swoimi bliskimi seniorami. Ważne jest to, byśmy jako społeczeństwo mogli funkcjonować razem z osobami, które wymagają wsparcia, doceniając rolę osób pracujących. Fundamentem takiej pomocy są usługi społeczne w miejscu zamieszkania. Ich brak jest dziś nie tylko największym problemem w polityce senioralnej, ale też jednym z poważniejszych w polityce społecznej. Rośnie grupa osób wymagających pomocy. Problemy z zapewnieniem im opieki mają rodziny, ale też samorządy. Nie każdy z nich ma pieniądze na zagwarantowanie odpowiedniej liczby godzin usług opiekuńczych, co należy przecież do zadań własnych gminy. Gmina finansuje takie usługi z pieniędzy własnych. W części gmin zakres usług jest wystarczający, ale są takie, które nie zapewniają takiego wsparcia.