Menedżerowie, szczególnie ci stojący na czele spółek, z reguły są czyimiś nominatami politycznymi, więc każda zmiana sił w rządzącej ekipie może prowadzić do personalnych przetasowań. Zdaniem prof. Obłoja duża skala rotacji w państwowych spółkach w latach rządów koalicji Zjednoczonej Prawicy wynika również z ich specyfiki.
– Jest wpisana w logikę systemu, który nie jest w pełni demokratyczny i merytokratyczny. Nawet jeśli mamy tam pewien element merytokracji, to decydujące są dyspozycyjność i posłuszeństwo – ocenia prof. Obłój. Zwraca też uwagę, że budowane przez wymiany kadrowe poczucie zagrożenia jest cechą rządów neototalitarnych: chcąc skutecznie rządzić, muszą utrzymywać poczucie niepewności.
Dodatkowym powodem do zmian może być teraz napływ pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Jak zauważa prof. Obłój, do rozdysponowania tak dużych środków – w co z pewnością będą zaangażowane duże spółki z udziałem Skarbu Państwa – trzeba mieć zaufanych (w tym przypadku dyspozycyjnych) ludzi. W rezultacie niebawem może nastąpić kolejna odsłona kadrowych roszad.
Krótka i długa ławka
O znaczeniu dyspozycyjności i lojalności wśród politycznych nominatów w spółkach Skarbu Państwa mówi też Andrzej Nartowski, ekspert ładu korporacyjnego. Nie kryje wzburzenia odejściem Zbigniewa Jagiełły ze stanowiska prezesa PKO BP.
– Nic dobrego nie wyniknie z sytuacji, gdy nagle odchodzi z firmy fachowy, dobry menedżer, do którego można było mieć zaufanie – komentuje Nartowski. Według niego rezygnacja Jagiełły jest niezrozumiała i niebezpieczna, tym bardziej że Skarb Państwa nie ma długiej ławki sprawdzonych menedżerów (choć politycy rządzącej koalicji mają długą ławkę znajomych).
Nartowski przypomina, że dymisje prezesów spółek Skarbu Państwa z reguły nie są dobrowolnymi rezygnacjami. Najczęściej są efektem przetasowań politycznych, które zazwyczaj nie wychodzą spółkom na dobre. Widać to zresztą po notowaniach PKO BP, które po wtorkowym tąpnięciu w środę ponownie taniały.