Tak zespół trenera Janne Anderssona nazywają sami Szwedzi, a konkretnie gazeta „Aftonbladet". Dziennikarze dodają jednak, że „wykpiwana przez całą Europę drużyna może za chwilę wygrać grupę".
Nasi środowi rywale awans do kolejnej rundy mają na wyciągnięcie ręki, bo zdobyli w dwóch meczach cztery punkty – zremisowali z Hiszpanami i pokonali Słowaków – ale strzelili tylko jednego gola. Martina Dubravkę z rzutu karnego w tym drugim meczu pokonał Emil Forsberg. Szwedzi są reprezentacją, która po dwóch kolejkach ma najmniej podań (648) i wygranych pojedynków (73), tylko piłkarze dwóch drużyn uderzali na bramkę rywali rzadziej, a żaden inny zespół nie posiadał piłki krócej (30 proc.).
– Piłka nożna jest sportem, gdzie najważniejsze jest zdobywanie punktów – uważa obrońca Mikael Lustig. – Każdy chce grać ofensywnie, ale sukces można odnosić na różne sposoby. My w drugiej połowie meczu ze Słowakami także pokazaliśmy, że umiemy odnaleźć się w ataku.
Nie zmienia to faktu, że główną bronią Szwedów jest obrona. Wygrali dzięki niej sześć z siedmiu tegorocznych meczów, a Robin Olsen piłkę z bramki wyciągnął tylko raz, kiedy w ostatnim sparingu przed turniejem pokonali go Ormianie.
Szwedzi stawiają na piłkę ostrożną, wolą raczej wypatrywać błędów rywali niż nadawać ton wydarzeniom.