– Ten punkt nie znalazł się póki co w planie komisji, a do końca kadencji są tylko dwa posiedzenia Sejmu i sporo ustaw na tzw. wczoraj – mówi Urszula Rusecka z PiS, przewodnicząca Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Nie ukrywa, że nie ma już zbyt wielu szans na uregulowanie statusu pierwszej damy.
O tym pomyśle jako pierwsza napisała w styczniu „Rzeczpospolita". Informowaliśmy, że wszystko zaczęło się od petycji, którą w październiku ubiegłego roku do premiera Mateusza Morawieckiego wysłał Polski Instytut Praw Głuchych. Inicjatorem pisma był Daniel Kowalski, dyrektor zarządzający stowarzyszenia.
Zdaniem instytutu pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda „niewątpliwie jest jedną z kobiet najbardziej zapracowanych w kraju", a jej „ogromna aktywność" wymaga wielu wyrzeczeń, takich jak porzucenie pracy zawodowej. Dlatego stowarzyszenie zaapelowało o przyznanie jej pensji. Zauważyło, że obecnie małżonka prezydenta nie jest nawet ubezpieczona, a składki musi odprowadzać jej mąż.
Kancelaria Premiera przesłała petycję do Sejmu, a w grudniu Komisja Petycji zdecydowała, że sprawą powinny zająć się kierownicze gremia w parlamencie. Szef komisji Sławomir Piechota z PO przekazał petycję marszałkowi Markowi Kuchcińskiego i wydawało się, że są duże szanse na spełnienie postulatu.
W kwietniu „Super Express" pisał, że marszałek Kuchciński jest pozytywnie nastawiony do pomysłu, a opracowanie przepisów zlecono Biuru Analiz Sejmowych. – Pensja dla pierwszej damy zostanie załatwiona jeszcze w tej kadencji. Powinniśmy przyjąć odpowiednie rozwiązanie, tak jak ma to miejsce w cywilizowanych krajach – mówił gazecie Grzegorz Matusiak z PiS, wiceszef sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.