- Polska ciagle jest tematem rożnego rodzaju debat w Parlamencie Europejskim, rozpatrywania rożnego rodzaju postulatów związanych z demokracją przed Komisją Europejską. Nic na tym nie zyskujemy, a im bardziej jesteśmy w kontrze do UE, tym jesteśmy słabsi wobec innych partnerów międzynarodowych. Choćby Amerykanów - stwierdził w programie „Onet Rano” Paweł Poncyljusz.
Zdaniem polityka, w Europie na Polskę „patrzy się jak na takiego nieznośnego dzieciaka”. - Takiego, którego dopuszcza się do stołu rodzinnego na jakieś imieniny cioci i jest ryzyko, że potłucze jakieś kieliszki, zbije talerz, wyleje oranżadę na obrus - powiedział. - To jest pewien kłopot. Zaczyna się na nas patrzeć z pobłażaniem. Na takiej zasadzie, że nie można nas wykreślić z rodziny, ale gdzieś na końcu stołu da się talerzyk byle jaki, taki, który jak się zbije, to nie będzie tragedii - dodał.
Poncyljusz zapytany, że realne jest, że Polsce odebrane zostaną fundusze z UE, powiedział, źe „jest to dość poważna rzecz”. - Widać jaki jest nastrój. Z tak wielu stron ze środowiska KE padają te hasła, że prędzej czy później to się będzie działo. Choćby spowolnienie. Przypominam, że były przypadki, że na kilka lat zawieszono te fundusze. A prawda jest taka, że zawieszenie funduszy na kilka lat oznacza, że nie będziemy miel perspektywy rozliczania tych funduszy. Już dziś często mamy kłopot z wyrobieniem się, żeby rozliczyć te wszystkie fundusze, które są dla nas przygotowane. Także wystarczy, że zamrożą to na kilka lat - ocenił polityk. - Może nie powiedzą, że zabierają, ale zamrożą. Te wnioski nie będą rozpatrywane, przelewy nie będą realizowane. Wystarczy zamrozić i w praktyce to będzie oznaczało uszczerbek w funduszach dla Polski na dłuższy czas. A to jest ostatnia perspektywa, w której mamy poważne pieniądze - zaznaczył Paweł Poncyljusz.