Zwolennik partii pracy, na oko 20 letni Szaj, uważa, że lewica jest potrzebna. – W Izraelu zrobiło się bardzo drogo. Mieszkania mają horrendalne ceny. Młodych ludzi nie stać na to, by wynająć coś w centrum, muszą mieszkać daleko.
Izrael w ostatnich latach mocno przesunął się w prawo. Partia pracy, jedna z najstarszych partii w Izraelu, której liderami byli legendarni Ben Gurion, Peres czy Icchak Rabin, w ostatnich wyborach zdobyła zaledwie sześć ze 120 mandatów.
Według Szaja ważne jest nie tylko, by partia pracy weszła do Knesetu, ale by odsunąć od władzy Beniamina Netanjahu. - On już rządzi ponad dziesięć lat. Pora wprowadzić wreszcie ograniczenie, by premier nie mógł sprawować urzędu dłużej niż dwie kadencje.
Również Ronite, około 60 letnia zwolenniczka największego bloku opozycyjnego Niebiesko-Biali, stworzonego przez byłego szefa armii Bennego Ganza i Jaira Lapida chce odsunięcia od władzy Netanjahu. – Czas skończyć z korupcją – mówi odwołując się do oskarżeń, które prokuratura chce postawić premierowi Izraela. – Pora na zmianę w Izraelu. Bez tego nie uda się nam przywrócić demokracji. W ostatnich miesiącach Netanjahu oddalał się od demokracji, chciał ograniczyć władzę Sądu Najwyższego. W dodatku wbrew własnemu rządowi chciał wojny z Gazą – mówi Ronite odwołując się do doniesień izraelskiej prasy, jakoby po tym, jak premier musiał przerwać swój wiec w mieście Aszkelon z powodu ataku rakietowego, Netanjahu chciał zaatakować Gazę, ale mieli się na to nie zgodzić członkowie jego gabinetu.
- Stawką tych wyborów jest również świeckość naszego państwa. Pora oddzielić religię od państwa – mówi Ronite. To również jeden z głównych tematów kampanii wyborczej, mocno akcentowany przez Awigdora Libermana, ministra w rządach Netanjahu, który ostatnio ostro atakuje premiera. Liberman domaga się zmiany przepisów, które sprawiają, że ortodoksyjni Żydzi nie służą w wojsku, mają rozliczne przywileje, m.in. podatkowe. W dodatku mają bardzo dużo dzieci (średnia liczba dzieci w rodzinach religijnych żydów w Izraelu to siedem), więc liczba korzystających z tych przywilejów rośnie. Partia Libermana w czasie kampanii notowała poparcie dające mu nawet 9-10 miejsc w 120 osobowym Knesecie, co może sprawić, że bez niego ani Netanjahu, ani Ganz nie będą mogli stworzyć koalicji rządowej.