Rekonstrukcja przed nami
Rekonstrukcja połączona z przebudową rządu i likwidacją niektórych ministerstw jeszcze przed nami. Planowana jest na wrzesień, być może – jak wspomniał na konferencji prasowej premier Morawiecki – na początek października.
Zgodnie z aktualnym planem powstanie 12–13 silnych ministerstw, a koalicjanci (Solidarna Polska i Porozumienie) będą kontrolować tylko po jednym ministerstwie, a nie tak jak do tej pory – po dwa. To oczywiście nie podoba się koalicjantom.
W Warszawie wśród osób, które stracą stanowiska, wymienia się kilkanaście osób. To m.in. Marek Zagórski (cyfryzacja), Danuta Dmowska-Andrzejuk (sport), Marlena Maląg (rodzina i polityka społeczna), Andrzej Adamczyk (infrastruktura), Wojciech Murdzek (nauka i szkolnictwo wyższe), Marek Gróbarczyk (żegluga), Michał Woś (środowisko), Tadeusz Kościński (finanse) czy Jan Krzysztof Ardanowski (rolnictwo). Z rządem może pożegnać się też kilkudziesięciu wiceministrów. Jak jednak przyznaje większość naszych rozmówców z ZP, do konkretnych ustaleń jeszcze wiele tygodni, a obecne plany mogą się jeszcze bardzo zmienić.
– Tak długi czas może być przyczyną dymisji, które nastąpiły w tym tygodniu – przyznaje jeden z naszych informatorów. Mało kto jednak doszukuje się drugiego dna w rozstaniach z rządem. W tym tygodniu o końcu rządowej misji poinformowali też wiceministrowie Janusz Cieszyński (w resorcie zdrowia) oraz Wanda Buk (wiceminister cyfryzacji, została wiceprezeską PGE).
Mało kto w obozie rządzącym nie ma jednak wątpliwości, że odejścia kolejnych ministrów nie pokazały rządu i całego obozu władzy z dobrej strony. – Trochę rozsypka w ważnych chwilach – przyznaje jeden z naszych rozmówców z PiS. I dlatego po trudnych dniach politycy KO, Lewicy i PSL zyskali też polityczne paliwo, które KRPM musiał jak najszybciej odciąć.
Czaputowicz niekonwencjonalny
Dymisja Jacka Czaputowicza nie mogła nikogo zaskoczyć. Ogłosił ją już 20 lipca w niekonwencjonalny sposób poprzez wywiad dla „Rzeczpospolitej". – Kilka miesięcy temu umówiliśmy się z premierem Mateuszem Morawieckim na kontynuowanie mojej misji do wyborów prezydenckich. To jest dobry moment na zmianę na czele naszej dyplomacji – mówił wtedy naszej gazecie. Zaś pytany, czy jego następcą będzie „radykał", zdecydowanie zaprzeczał. „Jest akceptacja dla dotychczasowej linii, a po zwycięstwie Andrzeja Dudy otwiera się kilkuletni okres stabilności politycznej, który będzie sprzyjał dalszemu umocnieniu pozycji Polski na arenie międzynarodowej" – dodał profesor.