Weźmy byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który powiedział, że „musimy realizować polskie interesy, a nie fetysz jedności Unii", albo pana prezydenta Andrzeja Dudę, który UE nazwał „wyimaginowaną wspólnotą". Mówi on, że zamiast Unii woli Europę ojczyzn. Politycy PiS często oskarżają UE, że nam nie pomaga w walce z epidemią koronawirusa. Ci, którzy oskarżają, nie wyjaśniają Polakom, że art. 168 traktatu rzymskiego z 1957 roku co prawda wspomina o walce z epidemiami, ale tylko jako uzupełnienie polityk krajowych.
Projekt uchwały, nad którym pracuje Senat, przestrzega, że „przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, jak daleko idące konsekwencje może mieć manipulowanie opinią publiczną". Czy straszenie polexitem to nie przesada?
Na razie władza stara się nam tak obrzydzić Unię Europejską, jakby szykowała nas psychicznie do polexitu. Odpowiem na to XIX-wiecznym tekstem, 41. punktem konstytucji Wojciecha Jastrzębowskiego: „sprzeciwianie się ze strony władzy samowładnej przystąpieniu narodu do przymierza wiecznego upoważnia tenże naród do uznania takowej władzy za nieprzyjazną sobie, za nieprawną".
Mowa o Wojciechu Jastrzębowskim, przyrodniku i jednym z głównych twórców ergonomii. W 1831 roku sformułował tekst, który można określić jako pierwszy w historii projekt konstytucji zjednoczonej Europy. Postać Wojciecha Jastrzębowskiego została przywołana w projekcie uchwały senackiej jako przyszłego patrona proeuropejskiego programu edukacyjnego w naszym kraju. Skąd ten wybór?
Bo stworzył jeden z najwyraźniejszych projektów integracji europejskiej i to powstały w szczególnych warunkach, właściwie na polu bitwy o Olszynkę Grochowską. Jest to bardzo profetyczna wizja, wyrosła z polskich uwarunkowań, jednak jednocześnie wcale nie polonocentryczna.
Jak do projektu uchwały odnoszą się senatorowie PiS?