We wtorek późnym popołudniem Sejm zakończył prace nad prawem wyborczym. Ustawa trafiła na biurko prezydenta, który jeszcze tego samego dnia ją podpisał. Projekt zmienił się w niewielkim stopniu, ale co najmniej jedna z przyjętych poprawek ma duże znaczenie polityczne.
W trakcie głosowania nad senackimi propozycjami PiS odrzuciło kilka kluczowych poprawek opozycji, m.in. tą, że lokale wyborcze nie będą pracować dłużej (od 6 do 22), podpisów nie będzie można zbierać przez ePUAP, nie będzie co najmniej 10-dniowego terminu na ich zbieranie. Upadła też poprawka dotycząca konieczności współdecydowania PKW w sprawie kalendarza wyborczego.
– Od początku porozumiewam się z PKW, proszę się nie obawiać – zapewniała opozycję marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Przyjęta została za to kluczowa poprawka, która przenosi do PKW możliwość wprowadzenia obowiązkowego głosowania korespondencyjnego na terenie, gdzie sytuacja epidemiczna jest zła. W pierwotnej wersji ustawy to uprawnienie miał minister zdrowia. Teraz decyzję o tym podejmie PKW (w drodze uchwały) na podstawie wniosku szefa resortu zdrowia. Koalicja Obywatelska obawiała się, że PiS w ten sposób będzie chciało doprowadzić do obniżenia frekwencji w największych miastach.
Ostatnia prosta
Sejm przyjął też kilka technicznych poprawek, wydłużono np. czas na zgłoszenie się do głosowania za granicą do 15 dni (wcześniej było to 12 dni). Politycy opozycji przekonywali, że to ułatwi głosowanie Polonii. Przyjeta została też poprawka, która precyzuje, że przewodniczący komisji wyborczych będą składać protokoły głosowania przedstawicielom PKW. Politycy KO argumentowali, że utrudni to ewentualne fałszowanie wyborów.