Z dostępnych rezultatów w momencie zamykania tego wydania wynika, że nie chce tego co najmniej 59 proc. uczestników referendum. Projekt zamknięcia rynku zdobył większość jedynie w czterech kantonach z 26 kantonów. W niedzielę decydowano także o kupnie nowego samolotu bojowego,urlopie tacierzyńskim , odpisach podatkowych na dzieci oraz zmianie za prawa łowieckiego.
Najważniejsza kwestia, o jakiej decydowali Szwajcarzy, sprowadzała się do swego rodzaju paradoksalnego wyboru, czy wyjść z Unii, nie będąc przy tym jej członkiem. Innymi słowy, czy zamknąć granice kraju dla imigrantów ekonomicznych z UE, co groziłoby wystąpieniem z układu z Schengen i zerwaniem wielu więzi gospodarczych z państwami „27".
Do tego sprowadzała się inicjatywa Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP), prawicowego ugrupowania, które doprowadziło do referendum. Oblepiła cały kraj banerami z napisami po niemiecku: Zu viel ist zu viel! (Co za dużo, to za dużo), i po francusku: Trop c'est trop! Widniał też na nich tłusty zadek w dżinsach z paskiem od spodni z gwiazdami UE, przygniatający kontury szwajcarskiej mapy z białym krzyżem.
– W naszym małym kraju nie ma miejsca dla wszystkich chętnych – argumentuje SVP, przypominając, że do kraju przybyło już ponad milion obywateli z państw Unii, a Szwajcarom coraz trudniej znaleźć pracę. Najwięcej przybyszów pochodzi z Niemiec (ok. 320 tys.) oraz Włoch (ok. 300 tys).
Szwajcaria jest związana siedmioma umowami z UE, które w 2000 roku zostały przyjęte w referendum większością 67,2 proc. Jedna z nich dotyczy wolnego przepływu osób, co oznacza, że obywatele państw UE mają swobodny dostęp do szwajcarskiego rynku pracy. Korzysta z niego ok. 50 tys. osób rocznie. Tysiące Szwajcarów pracują w UE.