- Pamiętamy tragedię w Gdańsku i śmierć prezydenta Pawła Adamowicza i pamiętamy jak wielkie znaczenie w budowaniu nienawiści w niewielkich grupach ludzi wywołała Telewizja Publiczna - mówił p.o. przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
- Wczoraj w Szczecinie zostałem w Szczecinie bezpośrednio zaatakowany przez kobietę, rzuciła się na mnie z pięściami. Kilka osób próbowało ją zatrzymać. Doszło do szarpaniny. Potem podchodzili do mnie ludzie i mówili, że wiedzieli, że ta kobieta to zrobi i wiedzieli, kto ją przywiózł - kontynuował Tusk.
Polityk dodał, że "następnie w Telewizji Publicznej widzimy interpretację tych zdarzeń w wykonaniu ministrów, nawet ministra (Jacka) Sasina". Jak podkreślił w TVP przedstawiono sprawę tak, jakby to zwolennicy Donalda Tuska zaatakowali kobietę.
Odpowiadając na jedno z późniejszych pytań Tusk podkreślał. że rolą mediów jest "kontrolowanie władzy, szczególnie wtedy, gdy ta władza robi zamach na demokrację".
- Mówię o tym z narastającym niepokojem. Ja to znam z historii - prowokowanie poprzez agresywny atak jakiejś reakcji, a potem zrzucenie na tych, którzy są ofiarą tej agresji, odpowiedzialności za agresję - mówił były premier.