W rozmowie z WP o polityku PiS opowiedział Mariusz Wójtowicz-Podhorski, były kierownik Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, czyli oddziału muzeum, któremu szefował Karol Nawrocki. – Pierwsze słowo, które nasuwa mi się na myśl, to: intrygant. Osoba, która za wszelką cenę i wszelkimi środkami dąży do realizacji prywatnych celów. Człowiek fałszywy, skupiony tylko na sobie, z bardzo dużym ego, łatwy do wyprowadzenia z równowagi. Typ osiedlowego cwaniaczka – powiedział.
Czytaj więcej
Do 10 listopada mają odbyć się zjazdy lokalne w PiS i wybory władz w okręgach. Czy razem z nimi odbędą się partyjne prawybory? Ostateczna decyzja – jak wynika z naszych rozmów – nie zapadła. Jest to kwestia kilku najbliższych dni.
Nawiązując do serialu „House of Cards”, Wójtowicz-Podhorski stwierdził, że Nawrocki to polski Frank Underwood. Serialowy bohater jest bezwzględny, ale też inteligentny, to bardzo zdolny organizator. – Można powiedzieć, że Karol Nawrocki też jest zdolny. Zdolny do wszystkiego. Czy jest dobrym organizatorem? Wydaje mi się, że niemal każdy, kto trafiłby na takie wysokie stanowiska, jak dyrektor MIIWŚ czy prezes IPN, równie świetnie by sobie poradził. Inaczej oznaczałoby to, że musiałby być wyjątkowo nieudolny – stwierdził Wójtowicz-Podhorski.
Nie było pieniędzy na zakup lodówki i nowe etaty dla archeologów
Dodał, że musiał błagać Nawrockiego o pieniądze na realizację kolejnych etapów badań. – Powiedział, że „nie interesuje go wykopywanie kolejnych guzików, bo nie ma na to miejsca w muzeum”. Potem jeszcze wielokrotnie mi to powtarzał, że nie ma miejsca na guziki, szczątki mundurów i buty obrońców. Te rzeczy zresztą przez pewien czas zwyczajnie niszczały, bo nie można się było doprosić zakupu lodówki do przetrzymywania organicznych zabytków z Westerplatte. Były setki tysięcy na organizowanie koncertów i innych muzealnych wydarzeń, a nie było na zakup lodówki i nowe etaty dla archeologów – wspomniał były współpracownik Nawrockiego.
Czytaj więcej
Szef IPN Karol Nawrocki bagatelizuje swoje relacje z Patrykiem Masiakiem, zawodnikiem MMA i byłym kryminalistą. Twierdzi, że łączy go z Masiakiem tylko boks, a o przeszłości kryminalnej swojego sparingpartnera dowiedział się dopiero z artykułu w "Rzeczpospolitej".