„Generałowie zawsze szykują się do poprzednich wojen” – takie komentarze pojawiały się od wielu miesięcy w reakcji na dylematy PiS dotyczące wyboru kandydata na prezydenta. Dlaczego? Bo pierwsza runda przecieków i informacji wskazywała, że PiS – tak jak w 2014 roku – szuka kogoś podobnego do ówczesnego europosła Andrzeja Dudy. Tamta kampania – wiosną 2015 roku – utorowała partii Kaczyńskiego drogę do przejęcia władzy jesienią. Ale już teraz zaczyna być jasne, że „projekt Andrzej Duda” nie będzie miał powtórki. I to bardziej chodzi o to, co kandydat będzie mówić i prezentować. Bo świat polityki z 2014 roku niewiele przypomina ten z 2024. PiS również bardzo się zmieniło.
Czytaj więcej
- Uważam, że po traumie z 2005 roku Donald Tusk boi się startować w wyborach prezydenckich. Prawo i Sprawiedliwość zamierza wystawić swojego kandydata w listopadzie i tym samym ułatwia Tuskowi decyzję - uważa Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta.
Nie chodzi tylko o prawybory
Najnowszy pomysł w PiS dotyczy rozpisania partyjnych prawyborów w trakcie zjazdów lokalnych, które mają wyłonić nowe władze. Pomysł był dyskutowany na poziomie najwyższych władz i decyzja w tej sprawie to być może kwestia najbliższych kilkunastu godzin. Nasi rozmówcy są podzieleni co do tego, czy rzeczywiście do prawyborów dojdzie. Dla PiS byłby to precedens. W 2014 roku decyzja zapadła w zaciszu gabinetu prezesa Kaczyńskiego po wszechstronnych badaniach i wyborze kandydata. To niejedyna oczywiście różnica.
W 2014 roku PiS wiedziało, przeciwko komu wystawia Andrzeja Dudę – i poszukiwało kogoś, kto będzie jego zaprzeczeniem. W 2024 roku (co przyznają oficjalnie politycy partii Kaczyńskiego) to PiS może wystawić kandydata jako pierwszego z dwóch największych sił. To dlatego są politycy i ludzie wpływowi po prawej stronie, którzy są zwolennikami czekania na kandydata KO, który ma być ogłoszony 7 grudnia.
PiS podobnie jak w 2014 jest w opozycji w chwili kampanii prezydenckiej – ale wtedy PO słabła po ośmiu latach rządzenia, a Donald Tusk przeniósł się do Brukseli. Teraz mimo złożonego koalicyjnego układu Donald Tusk jest silny jak nigdy wcześniej – zarówno jako premier, jak i lider PO. A układ koalicyjny i rząd mimo szybkiego zużywania się (o czym mówią badacze) nadal ma rok od wyborów za sobą. Zmienił się wreszcie ekosystem medialny, a cała polityka napędzana mediami społecznościowymi i projektami wideo, jak Kanał Zero, mocno przyspieszyła.