– Władze Azerbejdżanu opłaciły najemnych zabójców, którzy wdarli się do mieszkania opozycjonisty i zadali mu 21 ciosów nożem – powiedział mieszkający na emigracji w Holandii azerski historyk i działacz praw człowieka, Arif Junus.
Brat zabitego Oktay bezpośrednio wiąże napad i zamordowanie Vidadiego z jego działalnością.
Mściwe Baku ściga przeciwników
Zmarły był prokuratorem w Azerbejdżanie, później zaczął działalność opozycyjną, próbował nawet zostać kandydatem na prezydenta. Aresztowano go w 2011 roku, za „utrudnianie głosowania w wyborach parlamentarnych” rok wcześniej, w których startował.
Dostał trzy lata więzienia, ale został ułaskawiony przez prezydenta Alijewa. Natychmiast uciekł do Francji. Tam co najmniej dwukrotnie był napadany, ale policja nie znalazła sprawców. Sądziła zresztą, że napady miały podłoże kryminalne, a nie polityczne.
Ochrona czci prezydenta przed wideoblogerem
Jednak przebywający w Europie azerscy imigranci polityczni sądzą, że z wiosną mogła zacząć się nowa kampania rozpraw z nimi. W lutym w azerbejdżańskim parlamencie wystąpił deputowany Zahid Orudż, który stwierdził, że „ustawodawstwo mające chronić cześć i godność prezydenta” kraju nie działa. Dlatego opozycjonistów należy „neutralizować jako prawomocne cele”.