Czy po debacie Kamali Harris z Donaldem Trumpem obudziliśmy się w nowej rzeczywistości? Nastąpił przełom? Wiemy coś nowego?
Przełomu nie było. Każdy z uczestników debaty z powodzeniem może ogłosić zwycięstwo. Nie usłyszeliśmy niczego, czego nie wiedzielibyśmy wcześniej.
Jak wypadli kandydaci?
Kamala Harris była doskonale przygotowana, a jej przekaz zdyscyplinowany. Natomiast Donald Trump częściej był spontaniczny Jednocześnie powtarzał swoje największe hity, a więc hasła, które padają na jego wiecach od lat. W tym sensie debata nie mogła zaskoczyć nikogo, kto uważnie przygląda się amerykańskiej polityce.
Kandydatka demokratów wyciągnęła wnioski z czerwcowej debaty: podzielony ekran nie służył wówczas Joe Bidenowi, który podczas wypowiedzi Donalda Trumpa wydawał się być nieobecny. Kamala Harris reagowała na bieżąco. Bogata mimika okazała się być narzędziem, przy pomocy którego, mając wyłączony mikrofon, komentowała wypowiedzi rywala. Donald Trump natomiast skuteczniej rozpychał się łokciami – ignorował moderatorów, to do niego należało ostatnie słowo.
Czytaj więcej
CNN opublikowała wyniki sondażu przeprowadzonego po debacie, w której zmierzyli się ze sobą kandydaci w wyborach prezydenckich w USA - Donald Trump i Kamala Harris. Ankietowanych spytano, kto wypadł w tej debacie lepiej.
Do kogo zwracali się uczestnicy prezydenckiej debaty?
Kamala Harris próbuje poszerzyć elektorat, dlatego częściej mówiła o sobie jako o kandydatce wszystkich Amerykanów. Wprost zwracała się do wyborców partii republikańskiej. Odwoływała się przy tym m.in. do dziedzictwa zmarłego w 2018 roku senatora Johna McCaina, który pozostaje bardzo ważna postacią dla republikanów. Mówiła o wartości współpracy i zwróciła uwagę na to, że w partii republikańskiej są politycy, którzy publicznie wyrazili dla niej poparcie.