Na dzień przed być może jedyną debatą telewizyjną, w jakiej Kamala Harris stanie naprzeciw Donalda Trumpa, niebo nad kandydatką demokratów było coraz bardziej zachmurzone. Pozytywna dynamika, jaką notowała po wycofaniu się pod koniec lipca Joe Bidena z walki o Biały Dom, wyraźnie opada. W opublikowanym w poniedziałek, tuż przed wtorkową debatą, sondażu Siena College dla „New York Timesa” Trump otrzymuje 48 proc. poparcia wobec 47 proc. dla Harris.
Ponieważ ankieta zawiera 3-proc. margines błędu, oznacza to de facto remis. Jednak z uwagi na rozkład głosów w kluczowych stanach to obecna wiceprezydent musi zdobyć wyraźną przewagę w sondażach, jeśli chce marzyć o objęciu w styczniu najwyższego urzędu w państwie.
Czytaj więcej
Czy wypowiedzi Władimira Putina o Kamali Harris i o tym, kto powinien być mediatorem w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą, to sygnał wysłany do USA i administracji Joe Bidena? O tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jędrzej Bielecki.
Więcej: o ile elektorat Trumpa jest stabilny, o tyle ten Harris jest o wiele mniej pewny. A to dlatego, że demokratka pozostaje zasadniczo nieznana dla wielu wyborców. Wreszcie aż 61 proc. Amerykanów oczekuje „zmiany” od następcy Bidena. Harris, która przez minione cztery lata ściśle współpracowała z odchodzącym prezydentem, trudno będzie udowodnić, że to właśnie ona jest nosicielką rewolucji.
Wielu Latynosów nie czuje się migrantami. To potomkowie mieszkańców ziem, które do połowy XIX wieku należały do Meksyku
Na tym tle szczególnie niepokojące są dane o intencjach Latynosów. To szybko rosnąca w siłę, największa mniejszość etniczna Ameryki: około 70 mln osób (22 proc. społeczeństwa), z czego nieco ponad połowa ma prawo głosu. Tradycyjnie była ona związana z demokratami, którzy są w ogóle bardziej otwarci na imigrantów.