„Zapewniam (…), że osoba, której gościem jest osoba zgłaszana, będzie ponosić odpowiedzialność za osobę zgłaszaną podczas jej przebywania na terenach i w budynkach pozostających w zarządzie Kancelarii Sejmu” – pod takim zdaniem od 1 września muszą podpisywać się posłowie i senatorowie, zapraszający gości na Wiejską. To efekt zmian w tzw. zarządzeniu wstępowym, które wspólnie podpisali marszałkowie Sejmu Szymon Hołownia z Polski 2050 i Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska z KO. Celem jest zapobieżenie zjawisku polegającemu na tym, że w parlamencie regularnie pojawiają się osoby, o których niewiele wiadomo.
Łatwość w zapraszaniu gości była jednym z powodów strajków okupacyjnych w Sejmie
O takich sytuacjach głośno jest od lat. Np. w 2016 roku w Sejmie pojawił się Paweł Bednarz, kontrowersyjny założyciel Fundacji Dobrego Pasterza. Choć nie jest dziennikarzem, zadał pytanie podczas konferencji ówczesnego wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego z PiS, po czym pracownika klubu PiS, który próbował go odciągnąć na bok, powalił na ziemię profesjonalnym rzutem judo o nazwie harai goshi. Bednarza do Sejmu zaprosiła Barbara Chrobak, ówczesna posłanka Kukiz’15, która do jego wyczynu odnosiła się z dużym dystansem.
Czytaj więcej
Większe wymogi odnośnie do projektów ustaw i spowolnienie procesu legislacyjnego – to część rewolucyjnych zmian w regulaminie Sejmu, które posłowie odczują po powrocie na Wiejską. Kolejne wejdą w życie w październiku.
Zaproszenie przez posła było też sposobem na wejście na teren parlamentu opiekunów dorosłych osób niepełnoprawnych, którzy trzykrotnie zorganizowali w ten sposób strajki okupacyjne w Sejmie: w 2014, 2018 i 2023 roku. Podobny protest przeprowadzili w maju obecnego roku rolnicy ze związku rolniczego „Orka”. Weszli na wejściówki wystawione przez Konfederację i PiS, a okupacja, którego elementem był strajk głodowy, trwała prawie dwa tygodnie. Zakończyła się po rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą.
Dotąd posłowie wnioskowali o przepustki na zwykłych kartkach
Jak to możliwe, że osoby o takich zamiarach łatwo wchodziły na teren Sejmu? Jacek Cichocki, szef Kancelarii Sejmu i prawa ręka marszałka Hołowni, mówi, że winny był archaiczny system. – Żeby gość wszedł do Sejmu, wystarczyło przedstawienie krótkiej informacji przez posła lub jego asystenta, nawet nie na formularzu, ale na zwykłej kartce. Nie znam innej instytucji państwowej ani firmy, do której wchodziło się w tak łatwy sposób, nawet bez podania numeru PESEL, umożliwiającego np. sprawdzenie w rejestrze skazanych – mówi Cichocki.