Ruszył nowy sezon polityczny, a z nim pytania o wciąż nierozwiązane sprawy i tematy, którymi od kilku miesięcy zajmuje się koalicja rządząca. Tymczasem widać coraz to nowe fronty i zaostrzanie się debaty wewnątrz rządu zamiast ich wygaszania. Weźmy na przykład potyczkę, która od wielu dni toczy się między Ministerstwem Rozwoju, a konkretnie ministrem Krzysztofem Paszykiem (PSL), a Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej i ministrą Agnieszką Dziemianowicz-Bąk (Nowa Lewica). Zarzuty padają najcięższego kalibru. Paszyk przestrzega Dziemianowicz-Bąk przed pomysłami czterodniowego tygodnia pracy, mówiąc o groźbie „bankructwa setek tysięcy polskich przedsiębiorców”. W kontekście nowelizacji ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców jego zdaniem pomysły minister są rodem z „gospodarki centralnie sterowanej”. Media zatem donoszą: „Ministerstwa kłócą się o ustawę. Padły mocne słowa”. Teksty się klikają, machina medialna szuka kolejnych pól sporu, padają kolejne pytania itd. Powstają kolejne teksty I tak to się kręci. Wszystko uważnie obserwuje będący obecnie w defensywie PiS. I jego liderzy mocno trzymają kciuki za... konflikty.
Czytaj więcej
Lewica w trakcie konwencji w Krakowie postawiła na sprawy dotyczące mieszkalnictwa. Tuż przed pierwszym po wakacjach posiedzeniem Sejmu jej liderzy podkreślali, że są przeciwni dopłatom do kredytów. I zapowiedzieli kolejne, własne rozwiązania.
Spory w koalicji: Niebezpieczny miks
Sytuacja koalicji rządzącej jest zdecydowanie inna od tej, której świadkami byliśmy od kilkunastu lat. W czasach rządów PO–PSL Platforma była zdecydowanie dominującą siłą nad słabszym pod każdym względem (poza strukturami w terenie) PSL-em. W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy PiS zdecydowanie dominował nad ugrupowaniami Gowina i Ziobry, chociaż – zwłaszcza pod koniec – spory w rządzie były bardzo widoczne. Również Jarosław Gowin potrafił – dopóki w rządzie był – publicznie sprzeciwić się Kaczyńskiemu i Morawieckiemu w kluczowych sprawach, jak Polski Ład czy wybory kopertowe.
Teraz jednak jest zupełnie inaczej. Koalicję tworzą cztery partie, każda na dodatek ze swoimi frakcjami i wyrazistymi postaciami, jak np. Ryszard Petru. Każdy czuje potrzebę odróżniania się od innych. Ludowcy odwołują się do przedsiębiorców. Lewica w trakcie sobotniej konwencji ponownie podkreśliła, że nie ma zgody na dopłaty do kredytów. Ale wszystko razem tworzy niebezpieczny koktajl. Z jednej strony wyborcy odnotowują wyżej wymienione spory, ataki personalne, teksty o kłótniach w rządzie, nie wspominając o kultowym już stwierdzeniu, że „Donald Tusk się na coś lub na kogoś wściekł”. Z drugiej – może rosnąć poczucie, że koalicja nie „dowozi” swoich obietnic, a sprawy pozostają nierozwiązane. Tak jak aborcja. Ostatnie głosowanie w tej sprawie w Sejmie zakończyło się przecież spektakularnym fiaskiem.
Czytaj więcej
Premier i minister sprawiedliwości otworzyli w piątek konsultacje ze środowiskiem prawniczym, których tematem jest reforma sądownictwa. - Najważniejsze w tym momencie to postawienie kropki nad „i” oraz trwałe przywrócenie praworządności w Polsce - mówi Adam Bodnar.