Porozumienie, które ogłosili w minionym tygodniu kanclerz Olaf Scholz i premier sir Keir Starmer, ma być wzorowane na układzie z Lancaster House zawartym w 2010 roku jeszcze przez Nicolasa Sarkozy’ego i Davida Camerona. Tamta umowa powstała jednak w zupełnie innych okolicznościach: przed brexitem i rosyjską inwazją na Ukrainę. W nowych warunkach Emmanuel Macron chciał przekształcić Unię w samodzielną potęgę wojskową. Wskazywał, że to konieczne, skoro ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może oznaczać, że Europa nie będzie już mogła polegać na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.
Scholz najwyraźniej jednak nie widzi tego w taki sposób. Choć Starmer stanął na czele rządu zaledwie dwa miesiące temu, kanclerz spotkał się już z nowym premierem pięciokrotnie. Chodzi przede wszystkim o współpracę wojskową. Ma ona koordynować zakupy uzbrojenia i zapewnić jego interoperatybilność. Przewiduje wspólne ćwiczenia czy powołanie konsorcjum, które zajmie się produkcją tak kluczowego uzbrojenia jak pociski średniego i długiego zasięgu. W tym celu w czasie wizyty w Berlinie Starmer spotkał się w prezesami czołowych niemieckich koncernów zbrojeniowych, w tym Rheinmetail i Siemens.
Czytaj więcej
Z wizytą w Berlinie przebywa w środę brytyjski premier, Keir Starmer, który spotka się z kanclerzem Olafem Scholzem. Wielka Brytania i Niemcy rozmawiają o nowej umowie o współpracy między Londynem a Berlinem.
Niemiecko-brytyjska współpraca wojskowa bez udziału Brukseli
Obaj przywódcy zapowiedzieli też koordynację wsparcia dla Ukrainy. Laburzyści, tak jak ich poprzednicy, chcą przekazywać 3 mld funtów rocznie na pomoc wojskową dla Kijowa „tak długo, jak to będzie konieczne”. Scholz zapowiedział z kolei, że Niemcy nadal będą dawać Ukraińcom drugą po Ameryce pomoc wojskową.
Brytyjsko-niemiecka inicjatywa wywołała zaniepokojenie w Brukseli. Starmer nie tylko nie zamierza doprowadzić do powrotu Zjednoczonego Królestwa do Unii, ale nawet zintegrować go z jednolitym rynku czy unią celną. Stawia na dwustronne relacje z poszczególnymi krajami UE ponad relacjami z całą Wspólnotą. W ten sposób omija więc unijną centralę.