PiS stawia na finansowe „pospolite ruszenie” po decyzji PKW

Po odrzuceniu sprawozdania komitetu wyborczego PiS przez PKW – a przez to utracie znacznych funduszy – partia Jarosława Kaczyńskiego mobilizuje swoich zwolenników do wpłat na jej rzecz. Czy jednak w ten sposób może przetrwać?

Publikacja: 02.09.2024 04:30

PiS stawia na finansowe „pospolite ruszenie” po decyzji PKW

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Decyzja PKW zapadła w ubiegły czwartek, a w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński na specjalnej konferencji prasowej wezwał do wpłacania pieniędzy na konto partii. Zgodnie z informacjami podanymi przez Henryka Kowalczyka w piątek, na samym początku zbiórki, zebrano już ponad 500 tysięcy złotych. Kwoty, o których mowa, są jednak spore – PiS po decyzji PKW (partia ma ją jeszcze zaskarżyć do Sądu Najwyższego, ma na to dwa tygodnie) traci m.in. 10,8 mln złotych zwrotu kosztu kampanii do Sejmu, w grę wchodzi też całościowa utrata subwencji partyjnej za trzy lata, czyli aż 77,7 mln (będzie to osobna decyzja PKW). Co dalej? PiS stawia od razu, jak wspominano, na wpłaty od sympatyków. Ale to nie będzie proste przedsięwzięcie, z czego nasi rozmówcy w PiS doskonale zdają sobie sprawę. 

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: PKW walczy z pokusą autorytaryzmu

Zbieranie zbieranie pieniędzy na partie polityczne jest standardem

Czy plan ma w ogóle szanse powodzenia? I od czego to zależy? – Jeśli chodzi o zbieranie pieniędzy na partie polityczne przez internet, to w zasadzie od 2015 roku jest to standard. Pionierem takich zbiórek była Nowoczesna – mówi nam Mateusz Sabat, szef firmy Big Data 4 Leaders. – W kolejnych latach, gdy okazało się, że to działa i PKW to autoryzuje, to inne partie polityczne organizowały takie zbiórki. Od partii Razem przez Polskę 2050 Szymona Hołowni po Platformę Obywatelską w ubiegłym roku. Taka zbiórka to pochodna trzech rzeczy. Po pierwsze, skali i poparcia. Tu PiS ma atut, jest drugą największą partią w sondażach. Po drugie, emocji wynikających z bieżącej polityki. Np. gdy dzieje się coś kontrowersyjnego, to wtedy można namawiać zwolenników przy takich okazjach. Trzecia sprawa to zaplecze technologiczne. Wydaje się, że PiS tego nie ma jeszcze. Trzeba mieć bazę danych zwolenników, reklamy w internecie itd., działanie systematyczne i długofalowe, regularne, w odpowiedniej skali. Wiadomo, teraz jest pierwszy zryw: ludzie odpowiedzą na ten apel. Ale na dłuższą metę potrzebne są narzędzia i zaplecze. To bardziej maraton niż sprint, początkowy zapał się wyczerpie i trzeba będzie mieć na to długofalowy pomysł – mówi nam Sabat. 

Czytaj więcej

Ruszyła kampania Mentzena. "Będę najbardziej aktywnym prezydentem w historii"

Partie polityczne wydają pieniądze na mobilizację wyborców,

Na starcie prekampanii prezydenckiej we wrześniu PiS z jednej strony musi liczyć się z problemami jej finansowania, z drugiej – decyzja PKW dała nowy impuls mobilizacyjny. – Partie polityczne przede wszystkim wydają pieniądze na mobilizację wyborców, skoro przy tej polaryzacji nie bardzo jest kogo przekonywać. Moim zdaniem to, czego PiS nie zbierze w finansach, to otrzyma gratis w mobilizacji, wyborca jest przekorny, lubi się buntować przeciw władzy, a władza to dziś Tusk i KO. Dodatkowo taki wyborca, który już wpłaci choćby najmniejszą kwotę, będzie pilnował interesu czyli po prostu pójdzie na wybory prezydenckie – zauważa w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Łukasz Pawłowski, szef pracowni OGB.

Zgodnie z informacjami podanymi przez Henryka Kowalczyka w piątek, na samym początku zbiórki, zebrano już ponad 500 tysięcy złotych.

W praktyce też politycy PiS już teraz mobilizują wyborców w tej kwestii. Np. były premier Mateusz Morawiecki w niedawnym wywiadzie dla TV Republika zwrócił się z apelem do wyborców, by „pokazać Tuskowi gest Kozakiewicza”. 

Co więcej, w praktyce też prekampania prezydencka już się rozpoczęła – tyle że zaczął ją kandydat Konfederacji i jeden z jej liderów, Sławomir Mentzen. Pozostałe siły polityczne nie przedstawiły jeszcze swoich kandydatów. Politycy PiS – co było jeszcze przed decyzją PKW – zapowiadali nieoficjalnie w rozmowach z „Rzeczpospolitą”, że PiS rozważa dwie daty prezentacji kandydata: 11 listopada lub wcześniejszy, październikowy termin. Samo nazwisko jest nadal rozważane, zgodnie z pierwotnym planem PiS ma postawić na osobę z młodego pokolenia, która nie jest mocno obciążona poprzednimi latami rządów. Rozważany ma być np. poseł Zbigniew Bogucki, ale i szef IPN Karol Nawrocki. 

Decyzja PKW zapadła w ubiegły czwartek, a w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński na specjalnej konferencji prasowej wezwał do wpłacania pieniędzy na konto partii. Zgodnie z informacjami podanymi przez Henryka Kowalczyka w piątek, na samym początku zbiórki, zebrano już ponad 500 tysięcy złotych. Kwoty, o których mowa, są jednak spore – PiS po decyzji PKW (partia ma ją jeszcze zaskarżyć do Sądu Najwyższego, ma na to dwa tygodnie) traci m.in. 10,8 mln złotych zwrotu kosztu kampanii do Sejmu, w grę wchodzi też całościowa utrata subwencji partyjnej za trzy lata, czyli aż 77,7 mln (będzie to osobna decyzja PKW). Co dalej? PiS stawia od razu, jak wspominano, na wpłaty od sympatyków. Ale to nie będzie proste przedsięwzięcie, z czego nasi rozmówcy w PiS doskonale zdają sobie sprawę. 

Pozostało 81% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?