Solingen, 160-tysięczne miasto w Nadrenii Północnej-Westfalii, hucznie obchodziło 650. rocznicę powstania. W piątek późnym wieczorem bawiących się na rynku ludzi zaatakował nożownik. Celował w szyję. Zamordował trzy osoby, osiem innych ranił. I zniknął.
Czytaj więcej
Zadźganie nożem kilku uczestników miejskiego festynu wstrząsnęło Niemcami - i bez tego rozprawiającymi o braku poczucia bezpieczeństw. Sprawca to najprawdopodobniej terrorysta islamski. Skrajna prawica ma nośny temat tuż przed wyborami we wschodnich landach.
Do zaplanowania ataku przyznało się Państwo Islamskie. Grupa terrorystyczna stwierdziła w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych, że ataku dokonał jeden z jej członków „w odwecie za muzułmanów w Palestynie i wszędzie”. Nie przedstawiła jednak żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń i nie było jasne, jak bliski był związek między napastnikiem a Państwem Islamskim.
Atak w Solingen. Kanclerz Scholz zapowiada reakcje rządu
W poniedziałek miejsce ataku odwiedził kanclerz Niemiec OIaf Scholz. Zapowiedział, że władze kraju zintensyfikują prace nad deportacjami.
- Będziemy musieli zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że ci, którzy nie mogą i nie powinni pozostać w Niemczech, zostaną repatriowani i deportowani – mówił Scholz. - To był terroryzm, terroryzm przeciwko nam wszystkim - dodał.