Zbigniew Ziobro wraca do zdrowia, gdy jego interes polityczny jest naruszany, a pozycja zagrożona. Tak było, gdy w marcu funkcjonariusze ABW weszli do domu byłego ministra sprawiedliwości, tak jest i teraz, gdy sędzia Tomasz Szmydt, wspierający „dobrą zmianę” PiS, zamieszany w aferę hejterską, staje się obciążeniem dla schorowanego lidera Suwerennej Polski i jego środowiska.
Ziobro w mediach społecznościowych napisał, że „premier Donald Tusk zamiast codziennie kłamać, niech wyjaśni, dlaczego jego służby specjalne pozwoliły uciec sędziemu Szmydtowi”. Część mediów podchwyciła narrację PiS, że służby miały zatrzymać Szmydta, ale ten cudem uciekł. – Sedno spinu tkwi w przekręcie – jak śpiewa Lech Janerka. Warto odkłamać spin Ziobry.
Szmydt to poważny problem dla PiS i Zbigniewa Ziobro
Sędzia Tomasz Szmydt, który wyjechał na Białoruś i prawdopodobnie jest rosyjskim szpiegiem, to poważny problem dla PiS. Była częścią grupy hejterskiej działającej przy Ministerstwie Sprawiedliwości Ziobr. Był bliskim współpracownikiem Łukasza Piebiaka, człowieka Ziobry, a do jego resortu trafił przez komisję ds. reprywatyzacji Patryka Jakiego.
Był jedną z sędziowskich twarzy „dobrej zmiany”, która krytykowała opozycję, sędziowski świat, zachwalając rządy PiS i zmiany w wymiarze sprawiedliwości
Był dyrektorem w Biurze Krajowej Rady Sądownictwa. Był jedną z sędziowskich twarzy „dobrej zmiany”, która krytykowała opozycję, sędziowski świat, zachwalając rządy PiS i zmiany w wymiarze sprawiedliwości zaprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę. Był częstym gościem w telewizji wPolityce braci Karnowskich, tuby medialnej PiS, gdzie walczył z „sędziowską kastą”, choćby z Iustitii, która była w konflikcie z Ziobrą. Gdyby nie wykryta afera hejterska w ministerstwie Ziobry i głośny konflikt z byłą żoną, kto wie, jak wysoko w hierarchii „dobrej zmiany” zaszedłby Szmydt.